Baner

Baner
Ziemia Gorzowska
Gorzów,

środa, 30 grudnia 2020

Wniosek do Ministra właściwego do spraw żeglugi w sprawie na pytanie dotyczące projektu "Myśliborskie Mazury"

Do Ministra właściwego d/s żeglugi

Szanowni Państwo
Jako wydawca zwracam się do władz RP o program rozwoju lokalnych kanałów i dróg wodnych dla turystyki wodnej.  
W Polsce trwa upadek sieci transportu wodnego.  Na Ziemi Lubuskiej czy w Wielkopolsce jest bardzo wiele przedwojennych kanałów żeglugowych czy transportu wodnego które zarosły lub zasypano ich fragmenty np. budując drogi.  Wiele mostów drogowych przecina bieg kanałów żeglugi wodnej. Na przykład Kanał Niesulicki jest kilka razy przerwany. 

Jako wydawca prasy odnoszę wrażenie że władze nie za bardzo wiedzą kto i jak ma naprawić kanały które nierzadko nie były remontowane od średniowiecza jak wiele kanałów na Mazurach (np. Kanał Dobrzycki z lat bodaj 1370-tych). 

Dzisiaj wysłałem do wielu samorządów lokalnych listy z pytaniami o kilkadziesiąt zapomnianych kanałów łączących różne pojezierza i pojedyncze jeziora w większe akweny.  

W celu rozwoju infrastruktury turystycznej dróg wodnych wnoszę o uruchomienie programu Kanał Plus celem remontu lub budowy kanałów dla jachtów,  kajaków,  rowerów wodnych i statków wycieczkowych. 

Z szacunkiem
Adam Fularz 
Wydawnictwo Merkuriusz Polski
ZiemiaGorzowska.pl

Redakcja serwisu otrzymała:

---------- Forwarded message ---------
From: media <media na serw. mi.gov.pl>
Date: Wed, Dec 30, 2020 at 9:35 AM
Subject: RE: Pytanie dotyczące projektu "Myśliborskie Mazury"
To: Adam <phooli na serw. gmail.com>


Szanowny Panie Redaktorze,

Ministerstwo Infrastruktury w swoich działaniach skupia się na strategiach rozwoju najważniejszych dróg wodnych. Opracowywane są programy rozwoju dla rzek Odry i Wisły, nad którymi zakończenie prac jest przewidziane na pierwszy kwartał 2021 r. W dalszej perspektywie czasowej planowane są działania na rzecz rozwoju regionalnych dróg wodnych, które z powodzeniem mogą być wykorzystywane w celach turystycznych. Ponadto Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie prowadzi skuteczne działania w ramach rozwoju infrastruktury dla turystycznego wykorzystania obszarów wodnych.


Z poważaniem

Szymon Huptyś
Rzecznik prasowy
Ministerstwo Infrastruktury
Tel. 22 630 11 22
media na serw. mi.gov.pl
@MI_GOV_PL
(..)



-----Original Message-----
From: Adam 
Sent: Thursday, December 10, 2020 2:29 PM
To: mediaMGM
Subject: Pytanie dotyczące projektu "Myśliborskie Mazury"

do Ministra właściwego d/s żeglugi

Szanowni Państwo,
Redakcja zwraca się z pytaniem o możliwości realizacji takich projektów jak tn opisany poniżej. Gdzie moga zwrcać się władze samorządowe o dofinansowanie? Czy istnieje jakiś rogram dla dróg wodnych w rodzaju "Kolej Plus" dl dróg źelaznych?

Oto propozycja redakcji dla samorządu lokalnego:

Wygenerowanie 3-krotnie większego potencjału atrakcyjnosci turystycznej dzięki remontowi sieci kanałów Pojezierza Myśliborskiego

"Myśliborskie Mazury"

Cel to naprawa Kanału Głębokiego nawet do miejscami, na odcinkach, kategorii 1a.  Dla jachtów i łodzi motorowych (te tyllko na wybranych
akwenach) udrożnionoby sieć 4 kanałów łączących akweny pojezierza.

Kanał Gęboki
Sitno Wielkie
Tuchorzyna
Jezierzyca
Jezioro Myśliborskie
Myśla Skanalizowana
Wierzbnickie Jezioro
Kanał Kruszwin
Jezioro Pacynowo

opr. Adam Fularz
www.ZiemiaGorzowska.pl
Redakcja: Dol. Zielona 24a, 65-154 Ziel. Góra

niedziela, 27 grudnia 2020

Silny wiatr nie pozwolił mi iść. Wspomnienie dnia 27.12.2020 część 2.


Dzień 27.12.2020

Nie wiem czy źle zaplanowałem podróż czy może tak miało być. Ale mój autobus nie jechał do wsi Przesieka. Chyba źle sformułowano treść rozkładu jazdy. Linia autobusowa nr 4 do Przesieki czasem jeździła też do wsi Zachełmie. Jako że musiałem zdążyć do zachodu słońca- nie miałem wyboru. Jadę do wsi Zachełmie. 

Na miejscu rozmawiałem z lokalsami- gdzie iść. Z map w telefonie korzystać wolę w ostatnim ratunku. Zresztą brak na nich ścieżek jakie znają lokalsi. W efekcie końcowym jestem zaprowadzony na właściwą drogę samymi skrótami.  

Idę pod górę na Przełęcz Karkonoszy. Co jakiś czas pytam ile mi jeszcze zostało.  Odpowiedź głównie dotyczy tego że jest tam silny wiatr i czy dam sobie radę go pokonać.  

Po trzech godzinach wspinaczki pod górę stromą dróżką- ostrzeżenia są coraz bardziej poważne. Gdy doszedłem to było już za późno o kilka minut.  Okno pogodowe się zamknęło. Wiatr przekraczał sto kilometrów na godzinę i wyrwał mi parę razy snołbord z rąk. Twarz i dłonie mi zamarzały. To była pogoda na maskę twarzową typu skrajne zimno (extreme cold). Po 15 minutach walki uszedłem może z 30 metrów a do drzwi schroniska pozostaje jeszcze ze 80 czy sto metrów. 

Nagle słońce schowało się i od razu uderzył tak strasznie silny wiatr że poczułem jak mrozi mi skórę na twarzy.  Ręce w wadliwych rękawicach zamarzały. Wiatr wiał tak silnie że nie mogłem uwierzyć własnym zmysłom ale zablokował mnie. Wowczas miała miejsce analiza finansowa- zapłaciłem za nocleg ale jest bardzo duża szansa że wiatr wyrwie mi snołbord. 

W dodatku pojawiła się myśl o mojej wcześniejszej wyprawie w pandemii koronawirusa SARS-CoV - 2 kiedyto zrypałem się z góry Śnieżka aż 80 metrów w rynnę śmierci. Po poprzednim wypadku wymienione miałem kask i zbroję a także kupiłem egzoszkielet. To uzbrojenie i kask za całe 3200 PLN uratowały mi życie. Tak jest. Zbroja. Kask. Plecak z egzoszkleletem i sztucznymi kręgami kręgosłupa.  

Więc zawracam nie mogąc zdobyć nawet drzwi mojego schroniska. Odchodzę z wichury w krzaki by mieć chwilę spokoju. Zapinam snołbord i w tym momencie dzwoni wideotelefon. Ta opcja wideo w smartfonach. Rozmawiałem o 16.05 że zawracam aby nikt się nie martwił.  

Wymiękam ale wiem że szkoda mi snołbordu. Mnie wiatr też mógłby porwać ale w dobrej zbroi jakoś nie jest to straszne wywalać się. Już to znam z autopsji. 

Nakładam snołbord a jest już ciemnawo.  Zjeżdżam do 1/4 stoku póki widzę przeszkody na śniegu. Spotykam dwie osoby które mają chęć wejść na szczyt do schroniska.  Tłumaczę im że sam byłem zmuszony do zawrócenia bo nawet gdy się czołgałem pod wiatr to niewiele wskórałem. W dodatku jestem duży i ciężki a oni są filigranowi. Nie przekonam.  Idą dalej już po zachodzie słońca.  

Jadę jeszcze trochę na desce a resztę idę pieszo. Widzę po godzinie światła domów. 
Adam


--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

Wspomnienie dnia 27.12.2020 część 1.

Bardzo wcześnie wstałem ale położyłem się spać chyba koło 21.30 lub 22giej.  Byłem zmęczony dniem wczorajszym (organizowałem wczoraj demonstrację w obronie parku w którym codziennie biegam, byłem też na spacerach i na skejcie). 

Święta mi podpasowały ideą wyleżenia się w łóżku. Gości w czasie świąt Bożego Narodzenia przychodziło mniej. Wpadło do mnie kilka osób tylko.  

No więc obudziłem się dzisiaj o 3.30 dzień wcześniej każąc by mój zegar wewnątrz mnie obudził mnie skoro świt.  Chyba przesadziłem.  Wyczekałem do 5.45 i ogarniam się na wyjazd na snowboarding. Pakuję swe staffy w plecak. Są to buty sportowe na zmianę (snołbordowe buty wolę mieć na nogach bo zamiast nosić je w plecaku po prostu mogę w nich jechać). Majtki na zmianę par 3-4.  Skarpetki sztuk kilka. Bielizna termoaktywna na zmianę. Z takim zestawem idzie w górach przetrwać ze dwa tygodnie jeśli to regularnie pierzesz w umywalce. Buty,  kombinezon,  zbroję biorę jako ubranie na siebie. Jadę pociągiem już w zbroi, w kasku i w butach. Nie chcę tego osobno nosić.  Na miejscu po prostu od razu jeżdżę. 

Wyjechałem pociągiem z rana ku rozpaczy mojej matki i ojca. Byli przekonani że to zły pomysł by jechać w góry w tym czasie. W podróży pasażerowie byli dość rozmowni. Opowiadali różne historie o sobie czy o okolicy przez którą podróżowaliśmy. Jeden z nich zarzucił że Polacy chcieliby zarabiać na turystyce nic nie inwestując w infrastrukturę turystyczną.  Inny z kolei pokazywał rozpadłe szlaki turystyczne którymi szliśmy.  Pokazywał punkty widokowe tłumacząc że przed wojną światową wszystkie te atrakcje turystyczne były zadbane.  A teraz? Owe pagórki widokowe zarosły, nie są już tak atrakcyjne jako miejsca widoków. 

W górach przegrałem z wiatrem i musiałem zawrócić z powodu zamarzania mojej twarzy na wietrze wiejącym ok. 100 km/h.  

Wracałem z gór tym samym szlakiem turystycznym którym z rana mnie prowadził lokalny mieszkaniec. Ale już go nie znalazłem po zmroku.  Zgubiłem się przy ulicy Śnieżnej w m. Przesieka i lokalsi byli pomocni. Ktoś mi pomógł z mieszkańców.  Powiedział że na rogu ulic był kamień z oznaczeniem szlaku ale ktoś go już zabrał.  I teraz ludzie błądzą.  Ja się wybrałem szlakiem turystycznym po zmroku.  Nie miałem latarki.  Znaki na szlaku były mało widoczne lub dwuznaczne. Na rozstajach ścieżek czy dróg nie zawsze byłem pewien gdzie skręcić. Szedłem tak jak mi kazali lokalsi, albo na pamięć albo na czuja. 

Mężczyzna kazał mi się cofnąć sto metrów w dół i skręcić w lewo. Szlak turystyczny znalazłem tylko dlatego że nim już szedłem i pamiętałem zakrzywione sztachety czy układ budynków mieszkalnych.  Prowadzili mnie tu wcześniej inni lokalni mieszkańcy - przekonani dość słusznie że na szlaku tak oznakowanym bym się zgubił. 

Opr. Adam Fularz


--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

piątek, 25 grudnia 2020

Wniosek Gazety Ziemia Gorzowska o połączenia tr. zbiorowego do Niemiec



Subject: Wniosek Gazety Zielonogórskiej do MI o połączenia tr., zbiorowego do Niemiec



DO PKP IC

Szanowni Państwo,
Z uwagi na zanik turystyki z Niemiec do Polski oraz radykalnie, drastycznie i skandalicznie małą liczbę połączeń transportu zbiorowego z Niemiec do Polski, zwracam się z prośbą. 

Po stronie Niemiec pociągi kursują co 30 lub co 60 minut do miast nadgranicznych. Z FFO do Berlina koleją dojedziemy co około 20 minut w szczycie i co 30 minut poza szczytem. Połączenia w stronę Polski- są niestety dowodem dalszego pogłębienia się kryzysu gospodarczego po stronie Polski. Z Frankfurtu do Słubic koleją regionalną dojedziemy tylko 3 razy dziennie. Linię z Guben do Polski zamknięto wiele lat temu.

W imieniu redakcji Gazety Zielonogórskiej i redakcji portalu Ziemia Gorzowska zwracam się z uprzejmą prośbą o:

- rozważenie przedłużenia wszystkich pociągów pospiesznych/ TLK/ Intercity do dworców po stronie niemieckiej, tj. Guben, Frankfurt(Oder)
- proponuję by składy rozłączano w Zielonej Górze, a następnie by jeden- dwa wagony odłączano i podpinano do lokomotywy spalinowej, która pokonywałaby dystans ok. 50 km na trasie Ziel. Góra- Guben (proponowane postoje: Gubin, Wałowice, Wężyska, Krosno, Nietków) lub Ziel. Góra - Frankfurt(Oder) z postojami w Rzepinie, Słubicach etc.

-rozważenie przedłużenia kursów pociągów TLK do Gorzowa/ Kostrzyna- do stacji Berlin Lichtenberg. Pojedyncze wagony kontynuowałyby podróż linią "Ostbahn" do Berlina.

Pozdrawiam,
Adam Fularz
redakcja Gazety Zielonogórskiej i redakcja portalu Ziemia Gorzowska

Dolina Zielona 24a
65-154 Ziel. Góra

czwartek, 24 grudnia 2020

Wspomnienie dnia 24.XII.2020

Wspomnienie dnia 24.XII.2020
Tego dnia z rana byłem na skejcie, byłem na dwóch różnych skejtparkach. Świeciło słońce. Byliśmy też na grzybach, kumpel znalazł dwa podgrzybki, 24 grudnia, ale grzybów nie było za wiele mimo że panowało 10 stopni Celsjusza. 

Byliśmy na grzybach w lesie koło lokalnego pałacu. Osoba, która przejęła pałac, była krewnym osoby, która jako ostatnia kierowała znajdującym się w owym pałacu zakładem - i go zamknęła. Twało to przejęcie aż kilkanaście lat. Pałac w tym czasie tracił na wartości, stojąc jako rudera.

Byłem z rana na treningu, było to cokolwiek dziwne że trening w Wigilię, ale pasowało mi to jak najbardziej. Wyskakałem się. Byłem po wyniki medyczne, miałem przeciwciała na obecnie panujący szczep grypy. Przeciwciała mam bo już go miałem.  

Każdy kolejny szczep koronawirusa przechodzę gorzej. Pierwsze zarażenie zajęło mi całe popołudnie i wieczór, poczywszy się żle po południu, zostałem jeden wieczór w pensjonacie zamiast jeździć na snołbordzie. Piłęm bardzo obficie, ze 40 kubków herbaty, aż wirus się po prostu wypłukał. Rano byłem nieco osłabiony, ale znów jeżdzięłm na desce. I tyle miałem tego koronawirsa gy go złapałem po raz pierwszy. 

Ostatnia infkcja zmogła mnie jednak bardziej. Nie wiem czy jest się sens bronić przed tymi infekcjami, skoro wymieniam spotum z innymi osobami niemal codziennie. Lepiej chyba dbać o dobrą kondycję zdrowotną, by przechodzić infekcję koronawirusa w kilka godzin, a nie kilka czy nawet kilkanaście dni.

Adam Fularz

środa, 23 grudnia 2020

Wspomnienie dnia 22 grudnia 2020

1. Zawsze w życiu musi być taki moment kiedy czujesz się zbyt pewnie i ktoś ci nagle podatnie nogę na której stoisz. Tak mi się dokładnie stało wczoraj. Chciałem kopnąć kolegę, a on w tym momencie podciął mi sprytnie jedyną nogę, tę jedyną której stałem. Upadłem jak długi, sto kilo plasło o ziemię, klasłem głośno, aż wszyscy jękli czy nic mi nie jest. Nic mi nie było, graliśmy natychmiast dalej choć lekko obiłem łokieć. Plecy bolały mnie od klaśnięcia- to tak jaby ci wywalono ogromna lepę na całe plery.

Ach. Zasłużyłem na to, tak obiektywnie patrząc. Zbyt, zbyt pewny siebie czasem jestem. Popełniam błędy. Czuję się zbyt rozleniwiony poprzez kontakt ze zbyt małą grupą osób. Stale kontaktuję się z osobami z którymi walczę chyba nie dość intensywnie z nimi walczę albo walczę zbyt rzadko. Zwłaszcza w grudniu 2020 w drugiej połowie grudnia bardzo się rozleniwiłem, aż przyszedł ten strzał, wczorajszy strzał, który mnie nieco oprzytomnił. Uświadomił mnie że trzeba się wziąć w garść. Ze inni idą szybkio do przodu. e się bardziej ogarnęli. 

2. Zamówiłem jakąś część do hulajnogi w sklepie skatepro. Wielkim internetowym skejtsupermarkecie. I co? Zakupy online to przed świętami sporo czekania- minął tydzień a ja dalej z hulajką czekającą na nowe stery w serwisie. 

Samemu się sobie dziwię że udało mi się zajechać podest w hulajnodze. Jako dorosłemu mającemu ponad 40 lat- samemu zajechać stery w hulajce wyczynowej to już jednak jakiśtam wyczyn. 

3. Wczoraj się rozleniwiłem w ciągu dnia, póżno wstałem, nie biegałem joggingu z rana. Dostałem zasłużonego kopa od losu, dzwona, pstryczka w nos. Cały czas się temu dziwię, dziwię się że za mało mam osób wokoło mnie które mnie gdzieś bardziej cisną, pchają do przodu. Za mało gram w capoeira. Muszę to trochę zmienić. Co mnie spotkało to pstryczek w nos od losu, abym się zbierał i ogarnął.

4. Wczorj rozmawialiśmy z kolegami o pustych w środku księżycach, to znaczy istnieje jakaś teoria że niektóre księżyce różnych planet (planety Ziemi, ale innych planet także) są puste w środku, jakby je ktoś stworzył sztucznie. Usłyszałem jakąś nazwę na literę P, jakiegoś księżyca rzekomo także w środku pustego.  Myślę sobie że być może kiedyś istniały cywilizacje które takie wynalazki mogły stworzyć

Adam Fularz

wtorek, 15 grudnia 2020

Sondaż: 43% Polaków odczuło w ostatnim czasie pogorszenie nastroju. Przyczyny - epidemia, finanse i polityka

Redakcja serwisu otrzymała dzisiaj rano:

---------- Forwarded message ---------
From: Alicja Defratyka / ciekaweliczby.pl <a.defratyka na serw. ciekaweliczby.pl>
Date: Wed, Dec 16, 2020 at 7:45 AM
Subject: Sondaż: 43% Polaków odczuło w ostatnim czasie pogorszenie nastroju. Przyczyny - epidemia, finanse i polityka
To:


Dzień dobry,

zachęcam do zapoznania się z wynikami badania opinii społecznej przeprowadzonego dla serwisu ciekaweliczby.pl na panelu Ariadna na temat samopoczucia Polaków w czasie epidemii koronawirusa z podziałem na wyborców głównych ugrupowań politycznych oraz cechy demograficzne.

W załączeniu przesyłam informację prasową oraz prezentację, w której znajduje się więcej szczegółowych danych demograficznych takich jak podział na wiek, płeć, wykształcenie i miejsce zamieszkania.

Wyniki badania dostępne są również na stronie: https://ciekaweliczby.pl/nastroje_w_czasie_epidemii_sondaz/
(..)
Pozdrawiam serdecznie,

Alicja Defratyka
autorka projektu
ciekaweliczby.pl
tel. 600 330 437
Twitter


Informacja prasowa 

Warszawa, 15 grudnia 2020 r.


43% Polaków odczuło w ostatnim czasie pogorszenie nastroju. Przyczyny - epidemia, finanse i polityka.

Aż 43% Polaków zauważa u siebie pogorszenie nastroju i samopoczucia w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Większość (54%) jako przyczynę podaje epidemię koronawirusa i związane z nią obostrzenia, sytuację finansową (36%) i co ciekawe - sytuację polityczną w kraju (35%). Ponad co trzeciemu Polakowi (36%) doskwiera samotność, a prawie co piąty (17%) przyznaje, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przyjmował środki antydepresyjne lub uspokajające – tak wynika z badania przeprowadzonego dla serwisu ciekaweliczby.pl na panelu Ariadna.

43% badanych twierdzi, że ich nastrój i samopoczucie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy pogorszyły się w porównaniu do wcześniejszego okresu. Co ciekawe, stosunkowo częściej są to kobiety (50%) niż mężczyźni (35%). O ile w przypadku elektoratu Koalicji Obywatelskiej, Lewicy oraz Polski 2050 Szymona Hołowni przeważają osoby, których samopoczucie się pogorszyło w ostatnim czasie (52%, 54% i 50%), to wśród większości wyborców Prawa i Sprawiedliwości (60%) nastrój nie uległ zmianie, a zaledwie 31% z nich  twierdzi, że się pogorszył.  

Prawie połowa Polaków (48%) nie zauważyła żadnych zmian w swoim nastroju i samopoczuciu, a prawie co dziesiąty (9%) stwierdza nawet poprawę.

Osoby, których nastrój i samopoczucie uległy pogorszeniu w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, jako główną przyczynę i winowajczynię takiego stanu rzeczy wskazują panującą epidemię koronawirusa i związane z nią obostrzenia (54%). Na drugim miejscu niemal na równi lokują się: sytuacja finansowa (36%) i sytuacja polityczna w kraju (35%). Stan własnego zdrowia lub bliskich znalazł się na czwartym miejscu (29%), a na kolejnym – samotność (24%).

Badanie po raz kolejny pokazało, jak bardzo kwestie polityczne różnią wyborców Prawa i Sprawiedliwości od wyborców opozycji.  Osoby, które chciałyby w najbliższych wyborach zagłosować na Koalicję Obywatelską lub Polskę 2050 Szymona Hołowni, jako drugi najważniejszy powód swojego pogorszenia nastroju wskazują sytuację polityczną w kraju (50%, 54%), a osoby, które planują oddać swój głos na Lewicę – nawet na pierwszym miejscu (63%). Z kolei wśród elektoratu partii rządzącej sytuacja polityczna znalazła się dopiero na szóstym miejscu. Na drugim znalazł się stan własnego zdrowia lub bliskich (35%), a na trzecim – zła pogoda (30%).

Ponad co trzeci Polak (36%) przyznaje, że doskwiera mu samotność. Więcej takich osób jest wśród kobiet (39%) niż mężczyzn (33%), w elektoracie Lewicy (47%) i Polski 2050 Szymona Hołowni (41%) niż w elektoracie PiS (35%) i Koalicji Obywatelskiej (31%).

Dodatkowo, prawie co piąty badany (17%) przyznaje się do zażywania w ciągu ostatnich miesięcy środków poprawiających nastrój lub samopoczucie, np. antydepresyjnych czy uspokajających. W przypadku odpowiedzi na to pytanie zarówno kobiety, jak i mężczyźni, a także wyborcy partii rządzącej i opozycyjnych byli wyjątkowo zgodni.

„Pandemia koronawirusa i problemy z nią związane bardzo wpłynęły na psychikę wielu osób. Odczuwają one pogorszenie nastroju, biorą antydepresanty czy środki uspokajające, doskwiera im samotność pogłębiona przez konieczność pozostania w domach. O ile tematy polityczne  bardzo dzielą społeczeństwo, to kwestie samotności i problemów psychicznych są ponad podziałami. Już teraz konieczne jest wypracowanie i wdrażanie rozwiązań tak, byśmy po epidemii koronawirusa nie musieli się mierzyć z epidemią problemów psychicznych" - mówi Alicja Defratyka, autorka projektu ciekaweliczby.pl


------------------------------------------------------------------------------------

Nota metodologiczna: Badanie przeprowadzone dla serwisu ciekaweliczby.pl na ogólnopolskim panelu badawczym Ariadna. Próba ogólnopolska losowo-kwotowa N=1079 osób w wieku od 18 lat wzwyż. Kwoty dobrane wg reprezentacji w populacji dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania. Termin realizacji: 4 - 8 grudnia 2020 roku. Metoda: CAWI

Ciekaweliczby.pl to autorski projekt edukacyjny przybliżający opinii publicznej warte poznania fakty oparte o konkretne dane liczbowe. Ideą jest prezentowanie danych tak, by każdy mógł łatwo wyciągnąć z nich obiektywne wnioski i krytycznie spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. To cenna umiejętność w dobie post-prawdy, gdy granice między faktem i opinią, prawdą i fałszem, informacją i dezinformacją coraz bardziej się zacierają. Więcej na www.ciekaweliczby.pl oraz na Facebooku.

Ariadna to ogólnopolski panel badawczy audytowany przez Organizację Firm Badania Opinii Rynku (OFBOR). Więcej na www.panelariadna.pl





--


Adam Fularz, manager Radiotelewizji

RTVP OPÉRA www.opera.rtvp.pl

Prezes Zarządu, WIECZORNA.PL SP Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra



poniedziałek, 14 grudnia 2020

Informacja o zmianach w rozkładzie jazdy kolei w woj. Lubuskim


DG.I.8060.3.34.2020
Pan
Adam Fularz
Wieczorna.pl sp. z o.o.
Szanowny Panie,
Odpowiadając na wiadomość e-mail z dnia 11.12.2020 r. w sprawie zmiany rozkładu
jazdy pociągów niniejszym informuję, jak poniżej.
3 grudnia br. Województwo Lubuskie podpisało ze spółką POLREGIO 10-cio letnią
umowę dotyczącą kolejowych przewozów pasażerskich. Nowa umowa zakłada m.in.
wprowadzenie do ruchu nowego taboru kolejowego, ale także rozwój oferty przewozowej.
W nowym rozkładzie jazdy pociągów, który obowiązuje od 13 grudnia br., istotnie zwiększamy
liczbę uruchamianych pociągów. Praca eksploatacyjna zostanie zwiększona w odniesieniu do
planu z 2020 roku o 200 tys. pociągokilometrów, a w odniesieniu do roku 2011 - o ponad 1,6 mln
pociągokilometrów. Więcej pociągów pojawi się na liniach Kostrzyn - Gorzów Wlkp. - Krzyż,
Zielona Góra Gł. - Żary - Żagań (Małomice), Żagań - Tuplice - Forst(Lausitz), Rzepin - Zbąszynek
oraz Zielona Góra Gł. - Wrocław Gł. Poniżej szczegółowa lista zmian:
Nowe połączenia:
• Kostrzyn 4:55 – Gorzów Wlkp. 5:33 (w dni robocze),
• Gorzów Wlkp. 5:40 – Kostrzyn 6:18 (w dni robocze),
• Kostrzyn 7:50 – Gorzów Wlkp. 8:27 (w dni robocze),
• Gorzów Wlkp. 8:44 – Kostrzyn 9:21 (w dni robocze),
• Kostrzyn 11:54 – Krzyż 13:25 (w dni robocze),
• Krzyż 12:12 – Kostrzyn 13:45 (w dni robocze),
• Kostrzyn 15:45 – Gorzów Wlkp. 16:22 (w dni robocze),
• Gorzów Wlkp. 16:38 – Kostrzyn 17:14 (w dni robocze),
• Zielona Góra Gł. 6:21 – Żagań 7:34 (dni robocze),
• Żagań 14:25 – Zielona Góra Gł. 15:43 (w dni robocze),
• Żagań 8:25 – Forst(Lausitz) 9:20 (w dni robocze od 13.06.2021),
• Forst(Lausitz) 9:40 – Żagań 10:35 (w dni robocze od 13.06.2021),
• Żagań 12:25 –Tuplice 13:05 (w dni robocze od 14.03.2021),
• Tuplice 13:20 – Żagań 13:57 (w dni robocze od 14.03.2021),
• Żagań 8:05 – Małomice 8:16 (w dni robocze od 14.03.2021),
• Małomice 22:30 –Żagań 22:42 (w dni robocze od 01.07.2021),
• Zbąszynek 9:07 – Rzepin 10:12 (codziennie oprócz niedziel od 02.01.2021),
• Rzepin 10:41 – Zbąszynek 11:54 (codziennie oprócz niedziel od 02.01.2021),
• Zielona Góra Gł. 9:38 – Wrocław Gł.12:20 (codziennie),
• Wrocław Gł. 13:35 – Zielona Góra Gł. 16:12 (codziennie oprócz sobót).
Wydłużenie tras pociągów:
• Żagań 8:42 – Zielona Góra Gł. 9:54 z Małomic odjazd 8:30 (od 14.03.2021),
• Zielona Góra Gł. 14:30 – Żagań 15:50 do Małomic przyjazd 16.02 (od 14.03.2021),
• Żagań 16:30 – Forst(Lausitz) 17:29 z Małomic odjazd 16:18 (od 14.03.2021),
• Zielona Góra Gł. 21:00 – Żagań 22:13 do Małomic przyjazd 22:25 (od 1.07.2021),
• Zielona Góra Gł. 18:02 – Rzepin 18:52 do Szczecina Gł. przyjazd 21:13,
• Kostrzyn 7:01 – Zielona Góra Gł. 8:27 ze Szczecina Gł. odjazd 5:29.
Połączenia sezonowe:
W nowym rozkładzie mieszkańcy Zielonej Góry i Gorzowa Wlkp. będą mogli również skorzystać
z tanich, wakacyjnych kursów w soboty, niedziele i święta nad morze:
• Zielona Góra Gł. 5:20 – Międzyzdroje 9:23 – Świnoujście 9:40,
• Świnoujście 18:58 – Międzyzdroje 19:14 – Zielona Góra Gł. 23:17,
• Gorzów Wlkp. 5:40 – Kostrzyn 6:18 / 6:45 – Międzyzdroje 9:23 – Świnoujście 9:40,
• Świnoujście 18:58 – Międzyzdroje 19:14 – Kostrzyn 21:54 / 22:00 – Gorzów Wlkp.
22:38.
Uruchomione zostaną również połączenia do Łagowa – w soboty, niedziele w okresie czerwiec –
wrzesień:
• Zielona Góra Gł. 8:25 – Łagów 9:55,
• Łagów 18:00 – Zielona Góra Gł. 19:35,
• Łagów – Zbąszynek odjazdy o 10:05 i 15:45,
• Zbąszynek – Łagów odjazdy o 11:10 i 16:50.
Ponadto, w ramach akcji "Poczuj przygodę odkrywając Lubuskie pociągami POLREGIO", nasze
turystyczne pociągi pojadą do Pszczewa, Przewozu, Bolesławca, i Wędrzyna.
W rozkładzie jazdy 2020/2021 należy liczyć się także z utrudnieniami, związanymi
z modernizacją infrastruktury kolejowej. Kontynuowane będą prace na linii Czerwieńsk –
Zbąszynek (nowy termin zakończenia – czerwiec 2021). Od 13 grudnia 2020 r. zamknięty jest też
most w Kostrzynie nad Odrą na linii Kostrzyn - Berlin Ostkreuz. Na obu liniach uruchomiona jest
zastępcza komunikacja autobusowa.
Z poważaniem
z up. Marszałka Województwa
Sławomir Kotylak
Dyrektor Departamentu
Departament Infrastruktury i Komunikacj

--


Adam Fularz, manager Radiotelewizji

RTVP OPÉRA www.opera.rtvp.pl

Prezes Zarządu, WIECZORNA.PL SP Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra



Wniosek do UM Międzyrzecz w sprawie sieci kanałów między jeziorami Długim, Kęszyckim i kanałem Staropole


do UM w Międzyrzeczu
do Państwa Radnych Gminy

Szanowni Państwo,
 
152 jeziora na Pojezierzu Lubuskim nie są ze sobą połączone. W wakacyjny weekend byłem na Mazurach, w zawiązku z powyższym wysyłam samorządom lokalnym moje propozycje dot. naprawy sieci zniszczonych kanałów województwa. Teraz ją uaktualniam.

Proponuję na terenie gm. Miedzyrzecz:
-Połączenie jez. Krzaczastego- Rakoń- z kanałem Wądolec i jeziorem Paklicko Małe i resztą kanałów pojezierza. 
- Naprawę  "Kanału Kurskiego" z Jeziora Kursko do miejscowości Kursko- Dąbie na drodze lokalnej (z ew. podniesieniem mostu dla żeglugi), odbudowę lub budowę kanału z jez. Kursko do jez. Kęszyckiego jako Kanału Kęszyckiego, remont kanału od jez. Rakoń (Krzaczastego) wzdłuż rezerwatu "Nad kanałem" do Jeziora Paklicko Małe kanałem Wądolec, remont kanału Staropole p. Boryszyn, Staropole, ze śluzami przy jazach oraz z pominięciem obiektów hydrotechnicznych zabytkowych.
- nowe połączenie kanału Staropole z Paklicą dla jachtów i żaglówek, pod autostradą A2. 
--
Pozdrawiam
-- 

__________________________________________________________________________

 

Merkuriusz  Polski

 

Polish News Agency. W Krakowie od 3 stycznia 1661 r.



Adam Fularz, manager Radiotelewizji

Prezes Zarządu, Wieczorna.pl SP. Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra

Wydawnictwo Merkuriusz Polski
"Wieczorna.pl" sp. z o.o.


piątek, 11 grudnia 2020

Pytania prasowe dot. Lubuskich Kolei Regionalnych i ich składów osiągających rzekomo do 200 km/h podczas testów

pytania prasowe dot. Lubuskich Kolei Regionalnych

Szanowni Państwo Radni Sejmiku,

Proszę o komentarz do tekstu:

- czy z perspektywy lat, władze woj. lubuskiego oceniaja decyzję o
likwidacji przewoźnika kolejowego Lubuska Kolej Regionalna- jako słuszną
decyzję? Czy po 23 latach od podjęcia decyzji o likwidacji przewoźnika
władze nadal podtrzymują opinię, że decyzja o likwidacji Lubuskich Kolei
Regionalnych była słuszna? Obecnie podpisano umowę z innym
przewoźnikiem- dlaczego samorząd porzucił temat własnego przewoźika
kolejowego? Co tutejszi Radni sądzą o idei Lubuskich Kolei
Regionalnych i ich składów "Srebrna Strzała" osiągających rzekomo do
200 km/h podczas testów?


Pozdrawiam,
Adam Fularz
www.elubuska.pl
Redakcja. Dol. Ziel. 24a, 65-154 Ziel. Góra.

Opis:

Koleje w woj. Lubuskim to ciekawy przykład transformacji ustrojowej. To
także znakomity przykład wielu zmarnowanych szans i zniszczeń, jakich
dokonano poprzez nieumiejętne zcentralizowane zarządzanie i obłudne, bo
nic-nie-zmieniające reformy przedsiębiorstwa PKP. Jest to studium przypadku
tego położonego przy niemieckiej granicy regionu, w którym transport
pasażerski koleją tak naprawdę już upadł. Obecne jego resztki długo się nie
podniosą. Jest to także region, w którym powstała pierwsza polska kolej
niepaństwowa- uruchomiona przez samorząd za pieniądze podatników Lubuska
Kolej Regionalna, której niestety nie było dane długo przetrwać.

Podczas uroczystego otwarcia działalności LKR-u zebrani oficjele
zastanawiali się, czy pasażerowie nie zniszczą komfortowo wyposażonych
składów nowej kolei. Pasażerowie, jak się później okazało, szanowali je,
jednak tym co zniszczyło LKR było "polskie piekło". Po prostu warszawscy
dyrektorzy PKP byli nieustępliwi i nie pozwolili lokalnemu przewoźnikowi
samorządowemu wejść ze swoimi 10 spalinowymi pociągami na inne linie
województwa. Kolej mogła tylko obsługiwać lokalne boczne linie porzucone
przez PKP, co z posiadanym przez LKR taborem było niemożliwe ekonomicznie.
Podobno obawiano się iż LKR będzie odbierała pasażerów...

Przypomina to postawę psa ogrodnika- samemu nie skorzystać, ale też
nie pozwolić innym. Dziś na linii do Żar kursują nieliczne pociągi,
niemalże puste. A
wówwczas kłócono się, ponieważ PKP żądała by pociągi LKR nie kursowały
wcale, albo dopiero po odjeździe swojego pociągu. Dziś za to kolej
upada-- bowiem reforma PKP się nie udała.

Cała ta historia jeszcze nie ma epilogu. Obecnie odpływ pasażerów jest
ogromny licząc od roku 1989 jako początku owych "reform". Linie są
obsługiwane bardzo rzadko, często taborem, przy którym składy LKR-u
były motylkami postępu. Jak to możliwe, by przewoźnik posiadający o
wiele nowocześniejszy i wydajniejszy tabor
zbankrutował nie mogąc obsługiwać głównych linii województwa, a na rynku
pozostała kolej państwowa z niewydajnym taborem, pozostanie zagadką
"speców" z Polskich Kolei Państwowych. Obecnie na liniach woj. lubuskiego
pozostanie zapewne tylko niesmak niesprawiedliwości i gorycz po upadku
kolei.

Tutaj wybrano inną drogę przekształceń- zamiast konkurencji pozostał
monopolizm. Zamiast rozwoju- zwój i upadek. Dzieło zniszczenia,
jakiego
dokonano, jest imponujące.

Temat kolei LKR był pierwszym, którego wyjśnienia się podjąłem na początku
badania tematu reform tego sektora. Nagłe zniknięcie tego przewoźnika,
posiadającego wygodne pociągi z niezwykle wygodnymi, klimatyzowanymi
wagonami, wyposażonymi w drzwi na przyciski, lotniczymi fotelami i nawet
stolikami do przewijania niemowląt, było dla mnie zupełnie niezrozumiałe, a
odkrywanie tej historii po latach oznaczało konieczność przejrzenia kilku
roczników gazet codziennych sprzed lat i odnalezienia osób, które ongiś
kierowały tym przedsiębiorstwem. Nikt bowiem na ten temat nie napisał
żadnej pracy, fakt upadku przewoźnika dysponującego taborem lepszym i
efektywniejszym niż PKP traktując zapewne jako coś normalnego.

Po latach od upadku kolei LKR w woj. lubuskim z ongiś popularnego
systemu szynowego transportu regionalnego pozostały pustawe
pociągi widma, kursujące za rzadko i za wolno, by stanowić atrakcyjną
ofertę dla kogokolwiek. Po duńskich
pociągach, które niezbyt długo gościły na lubuskich torach, pojawił się
kolejny duński akcent: są to wygodne duńskie autobusy, jakie kupiły lokalne
przedsiębiorstwa autobusowe, oferujące mniej więcej to, co ongiś oferowała
LKR: wygodną podróż w komforcie i czystości.

W dobie dyskusji o reformach kolei i jej regionalizacji wypada przypomnieć
nieco zapomnianą inicjatywę władz ówczesnego województwa zielonogórskiego.
Zapominamy, iż na terenie Polski już raz zaistniała kolej regionalna
prowadzona przez samorząd, była to Lubuska Kolej Regionalna, działająca na
terenie ówczesnego województwa zielonogórskiego.

W latach 90-tych tamtejsze władze powołały do życia pierwszego
niezależnego od PKP
przewoźnika w Polsce- LKR i była to też pierwsza samorządowa kolej użytku
publicznego na terenie Europy Środkowo- Wschodniej. Patrząc na przyczyny
późniejszego fiaska tego przedsięwzięcia w 1994 roku (ok. 27 lat temu),
wyraźnie widzimy że nie były to wewnętrzne defekty nowej spółki na rynku,
ale zapóźnienie wprowadzania na polski grunt reform tego sektora, co
uniemożliwiło wydajniejszemu podmiotowi rozwinięcie skrzydeł osztem mniej
wydajnego PKP.

Dokładnie w tym okresie (1994 r.) w sąsiednich RFN oraz Czechach
wprowadzono reformy definitywnie kończące monopol kolei państwowych. W
Polsce etatystyczne podejście utrzymywało się namalże do końca dekady
lat 90-tych.
Wówczas brak było prac naukowych opisujących zamiary i kierunki reform
kolei w sąsiednich krajach, a nawet opisów polskich pionierów
demonopolizacji tego sektora. Nic więc dziwnego, iż w zderzeniu z
całkowitym zacofaniem polskiego ustawodawstwa, które naonczas nawet nie
precyzowało terminu "przewoźnik kolejowy" ani "zarządca linii", nowe
podmioty nie miały szans działać.

Ba, nie miały szans nawet na normalną
egzystencję na rynku i nie były chronione przez instytucje takie jak UTK
przed np. zbyt wygórowanymi warunkami stawianymi przez bądź co bądź
konkurencyjną kolej państwową, która mimo przyklasku polityków dla tej
idei, w "szczegółach" działalności nie była przychylna dla nowego
operatora. Dziś trudno oprzeć się wrażeniu, iż gdyby naonczas reformy kolei
w Polsce przeprowadzono na równie wysokim poziomie co Czechy lub Niemcy, to
nie mielibyśmy dziś do czynienia z upadkiem kolei w Polsce. W
województwie lubuskim ocałałaby co najmniej połowa sieci kolei jaką
zlikwidowano.

Bezpośrednią przyczyną powstania tej kolei samorządowej była uchwała Rady
Ministrów w maju 1991 r. o zawieszeniu przez PKP przewozów na wyznaczonych
liniach. Na terenie województwa zielonogórskiego było to 20 odcinków o
łącznej długości 470 km, stanowiących niemalże 40 % całości sieci
pasażerskiego ruchu regionalnego w województwie. Ówczesny dyrektor
generalny PKP Aleksander Janiszewski zaproponował wprawdzie wykorzystanie
tych linii na innych zasadach i w innej formie organizacyjnej, ale nie
padły żadne bliższe propozycje.

19 lipca w Urzędzie Wojewódzkim w Zielonej Górze doszło do spotkania
wicewojewody T. Bobieckiego, dyrektora Rejonu Przewozów Kolejowych w
Zielonej Górze Zdzisława Wolnego oraz wielu przedstawicieli samorządów.
Przedmiotem spotkania były deklaracje dyrektora generalnego PKP o
przekazaniu nieobsługiwanych linii samorządom. Dyskusję zdominowała jednak
propozycja dyrektora RPK w sprawie utworzenia kolei regionalnej na bazie
technicznej zamykanych linii.

Już na tym spotkaniu zapadły ważne ustalenia i decyzje, podjęto między
innymi decyzje o przeanalizowaniu możliwości technicznych i ekonomicznych
prowadzenia przewozów przez odrębną, samorządową kolej regionalną.
Analizami tymi zajęły się rejonowe zespoły PKP oraz Wydziału Infrastruktury
Technicznej Urzędu Wojewódzkiego. Wypada przypomnieć, że na terenie
ówczesnego województwa lubuskiego funkcjonowały w czasach niemieckich
podobne koleje lokalne, m. in. na trasach Krosno Odrzańskie- Lubsko-
Tuplice- Łęknica- Weisswasser oraz Zielona Góra- Stypułów- Szprotawa.

Przedstawiciele województwa zielonogórskiego postanowili zapoznać się z
funkcjonowaniem kolei regionalnych w Danii (działało tam wówczas 14 kolei
prywatnych). Duńczycy wyrazili gotowość pomocy i daleko idącej współpracy.
Rozpoczęto rozmowy na temat zakupu taboru pasażerskiego, istniała bowiem
możliwość zakupu w Danii 10 zestawów pociągowych typu push-pull dla kolei
regionalnych.

Składy push-pull stosowane wówczas w Danii miały możliwość
jazdy w obu kierunkach, bowiem skład w jedną stronę prowadzony był
lokomotywą, a w kierunku powrotnym wagonem sterowniczym (wagonem osobowym
wyposażonym dodatkowo w kabinę maszynisty, z której można sterować
lokomotywą). Po długich negocjacjach utargowano sumę 1,5 miliarda
ówczesnych złotych (około 180 000 marek niemieckich, a więc dość tanio) za
10 lokomotyw, 29 wagonów pasażerskich oraz 40 wagonów części zamiennych i
zestawów naprawczych. Parlament Królestwa Danii zatwierdził korzystną dla
strony polskiej umowę, oddając polskiej stronie sprawne pociągi po cenie
złomu.

16 marca 1992 roku w Zielonej Górze nastąpiło uroczyste przekazanie
pierwszych dwóch lokomotyw oraz dwóch pociągów kolei duńskich DSB dla
Lubuskiej Kolei Regionalnej. Te dwudziesto-kilkuletnie pociągi okazały się
być bardzo wygodne i nowoczesne, na wyposażenie składały się;
klimatyzacja, miękkie fotele lotnicze z ruchomymi oparciami i rozsuwanymi
oparciami. W wyjątkowo czystych toaletach korzystać można było zarówno z
ciepłej, jak i zimnej wody, były tam także stoliki do przewijania
niemowląt. W każdym pociągu znajdował się także bar, większość drzwi była
zautomatyzowana i funkcjonowała za naciśnięciem przycisku. Wszędzie
panowała sterylna czystość i jechało się bardzo wygodnie.

Podczas uroczystego przekazania pociągów prawie wszyscy przedstawiciele
władz województwa głośno zastanawiali się, jak te czyste i nowoczesne
wagony będą wyglądały po trzech miesiącach eksploatacji. Prognozy były
fatalne, jednak praktyka pokazała że aż tak źle nie było, pasażerowie
szanowali pociągi, a obsługa dbała o to, aby wagony nie uległy dewastacji.
Obecny na spotkaniu dyrektor generalny kolei duńskich Peter Langage wyraził
opinię, że przekazane LKR składy pociągów wytrzymają jeszcze co najmniej 15
lat. Pociągi te rozwijały prędkość do 160 km/h, a plotka głosi, że podobno
podczas jazdy próbnej na odcinku Poznań- Zbąszynek- Poznań osiągnięto
prędkość 200 km/h.

Dnia 08. 10.1992 r. Zarządzeniem Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej
RP powołana została Lubuska Kolej Regionalna spółka z ograniczoną
odpowiedzialnością (LKR sp. z o.o.). Spółka została zarejestrowana 4
października 1991 w Sądzie Rejonowym w Zielonej Górze. Udziałowcami tej
spółki były: Skarb Państwa reprezentowany przez Wojewodę Zielonogórskiego,
który posiadał 326 udziałów, duńską firmę Antodele posiadającą 2 udziały,
oraz samorządy gmin Jasień i Sulechów posiadające po jednym udziale.

W toku negocjacji między PKP, Zarządem LKR i władzami województwa
wyznaczone zostały linie do przekazania LKR-owi. Ostatecznie Minister
Transportu w zarządzeniu powołującym Lubuskie Koleje Regionalne określił
obszar działania wyznaczając 277 km lokalnych linii kolejowych o różnym
stanie technicznym: w najlepszym stanie była linia Wolsztyn- Nowa Sól, a
pozostałe linie: Sieniawa Lubuska- Łagów- Toporów, Świebodzin- Sulechów
(zamknięta), Sulechów- Wolsztyn, Sulechów- Konotop (zamknięta), Kolsko-
Lipinka Głogowska, Kożuchów- Niegosławice, Krosno Odrzańskie- Lubsko
(zamknięta), Lubsko- Tuplice (zamknięta) były w dostatecznym stanie lub
zostały zamknięte ze względu na ich stan.

Podkreślić należy, że LKR
otrzymała linie o znaczeniu co najmniej lokalnym, były to po prostu linie
zdecydowanie boczne i o niskim potencjale potoków pasażerskich, nie mające
większego znaczenia zarówno w przewozach towarowych ani pasażerskich.
Jedyną ważniejszą linią był szlak Nowa Sól- Wolsztyn, gdzie przewożono
najwięcej pasażerów spośród wszystkich obsługiwanych linii.

Posiadanie własnego taboru i wyznaczenie obszaru działania nie stanowiły
jeszcze podstawy do rozpoczęcia funkcjonowania LKR. Ministerstwo Transportu
i Gospodarki Morskiej popierało nową kolej samorządową, widząc w niej
sposób na restrukturyzację i demonopolizację PKP. Jednak wciąż szereg
problemów musiało zostać rozwiązanych przed uruchomieniem planowej
działalności przewozowej. W tym okresie zawierano umowy i porozumienia z
PKP dotyczące:

-przewozów pasażerskich (marzec 1993),

-zwolnienia z opłat za przejazdy po liniach PKP (lipiec 92 r. I listopad 93
r.),

-dopuszczenia duńskiego taboru do ruchu (kwiecień-czerwiec 93 r.),

-postępowania w sprawach wypadków i awarii (maj 93 r.),

-przekazywania części torów, magazynu i pomieszczeń warsztatowych w
Lokomotywowni Czerwieńsk (kwiecień 93 r.),

-zasad przekazywania infrastruktury PKP w użytkowaniu LKR na rzecz Wojewody
(listopad 93 r.)

-uzgadniania rozkładów (styczeń i lipiec 93 r.)

-umowy o przewozy towarowe (grudzień 93 r.)

Przewozy pasażerskie oficjalnie uruchomiono wraz z nowym rozkładem jazdy 23
maja 1993 r., rozpoczynając obsługę linii na których PKP równocześnie
zawiesiła przewozy pasażerskie. Na uroczystej inauguracji przewozów
pasażerskich Bogdan Bresch, Główny Inżynier Inwestycji Zachodniej DOKP
mówił: „Oczywiście jest to przełamanie pewnego monopolu. PKP ma zamiar w
przyszłości skoncentrować się jedynie na głównych liniach. Już dzisiaj 10
tysięcy kilometrów linii kol. skazanych jest na likwidację. Gdyby nie
przychylność PKP, Lubuska Kolej Regionalna nie wystartowałaby nigdy.

Intencją kolei państwowej jest przekazanie wszystkich mniej rentownych tras
innym przewoźnikom". Wicewojewoda zielonogórski Władysław Drozd stwierdził:
„Jest to kolej użytku publicznego. Nie chodzi nam o krociowe zyski, lecz o
aktywizację naszego województwa." Tadeusz Tomczak, dyrektor LKR, oznajmiał
wówczas dziennikarzom: "Pierwsze trzy linie to początek. Myślimy o
przewozach towarowych i rozmaitej działalności gospodarczej. Mamy nadzieję,
iż wraz z PKP zbudujemy sprawny system komunikacyjny naszego regionu".

Na drodze rozwoju LKR stała dominująca jednak pozycja PKP na rynku, które
posiadały prawa własności do wszystkich składników infrastrukturalnych
wykorzystywanych przez nowego oferenta. Już drugiego dnia po rozpoczęciu
działalności planowany przewóz wycieczki szkolnej pociągiem LKR z Zielonej
Góry do obozu jenieckiego w Żaganiu nie powiódł się z uwagi na odmowę
dostępu do infrastruktury ze strony PKP, co doprowadziło do konfliktu
(zresztą brak było w ogóle procedury uzyskiwania "spontanicznego" dostępu
do infrastruktury przez przewoźników innych niż PKP) tak więc doszło do
sytuacji, w której dyrekcja nowego przewoźnika nocą nadesłała faks do
redakcji lokalnego dziennika "Gazeta Lubuska" odwołujący wycieczkę, który
niestety nie został wydrukowany z uwagi na zakończenie pracy redakcji przed
otrzymaniem przesyłki, całe zdarzenie dokładnie opisano dopiero następnego
dnia) a młodzież szkolna przybyła na dworzec została poinformowana o
odwołaniu wycieczki dla większości chętnych (przewoźnik kolejowy zdołał
podstawić tylko jeden autobus zastępczy). Takie więc były początki
działalności nowego pomiotu, co bynajmniej nie nastrajało pozytywnie co do
powodzenia inicjatywy w pozbawionej regulacji podstawowych zasad
gospodarczych branży.

Przewoźnik próbował także uruchomić przewozy na głównych liniach
regionalnych województwa. Tadeusz Tomczak, były dyrektor LKR, opisywał
problemy jakie miał w związku z zamiarem wykonywania przewozów na linii
Zielona Góra-Żary, gdzie PKP zgadzało się na wprowadzenie oferty nowego
przewoźnika, ale pod warunkiem, iż pociągi LKR będą kursować jedynie po
czasie odjazdu pociągów PKP, np. pociąg LKR będzie miał prawo obsłużyć
linię dopiero 5 minut po pociągu PKP. Sytuacja ta dziś śmieszy, bowiem na
tej linii kursował przez pewien czas tylko jeden pociąg regionalny
dziennie, ale 3 dekady
temu PKP oferowało jeszcze dość pokaźną ofertę na tej trasie.

W 1993 roku LKR zatrudniała 59 pracowników, w tym 12 na część etatu.
Dysponowano pięcioma składami pasażerskimi, które pomyślnie przeszły
badania homologacyjne i przeglądy techniczne. Pociągi LKR-u rozpoczynały
pracę przewozową w dni robocze o 4:00 a kończyły o 20:30, w pozostałe dni
tygodnia odpowiednio o 6:00 i 19:45. Składy te stacjonowały w Czerwieńsku,
gdzie znajdował się również warsztat naprawczy.

Pociąg prowadzony był przez
dwuosobową drużynę trakcyjną wyposażoną w radiotelefon do łączności ze
stacjami. Obsługę podróżnych sprawował 1 kierownik pociągu posiadający
saszetkę z wydrukowanymi wcześniej biletami. Do jego obowiązków należało
niekiedy również zamykanie i otwieranie rogatek przejazdowych, kolej bowiem
nie zatrudniała dróżników.

Taktyka ta wyglądała tak, iż pociąg zatrzymywał
się, a kierownik pociągu wysiadał i opuszczał rogatki, po czym otwierał je
ponownie po przejeździe składu i powracał na miejsce pracy. Sytuacja ta
miała ulec zmianie, ponieważ koleje duńskie DSB przygotowywały się do
nieodpłatnego przekazania kilku urządzeń samoczynnego zamykania rogatek
przejazdowych na skrzyżowaniach dróg.


Stosowano w większym stopniu
poliwalencję pracowników, wykorzystując ich do szerszego zakresu obowiązków
niż było to w przypadku kolei państwowej. Sprzedaż biletów pasażerom w
pociągu była czymś normalnym, ponieważ jedyna normalna kasa biletowa LKR
znajdowała się na dworcu kolejowym w Zielonej Górze (3 pozostałe okienka
należały do PKP). Dodatkowo LKR posiadała umowę z PKP umożliwiającą
pasażerom zakup biletów u konduktorów PKP bez dopłaty po przesiadce z
pociągu LKR.


Nieprzezwyciężonym problemem dla LKR okazało się przejęcie na własność
infrastruktury kolejowej lub otrzymanie pełnego prawa do jej użytkowania.
Według zamierzeń należąca do PKP infrastruktura miała zostać przekazana na
rzecz Skarbu Państwa. Jej część związana z funkcjonowaniem kolei tj.
nastawnie, magazyny, place składowe, przekazana zostać miała w użyczenie na
rzecz LKR. Reszta, czyli budynki mieszkalne, gospodarcze i ogródki
działkowe po ich upaństwowieniu miała zostać skomunalizowana na rzecz gmin
a następnie sprzedana. Niestety, z uwagi na niedostosowanie się obecnej
dyrekcji PKP do tych planów LKR nie mogła uzyskać prawa do zarządzania tymi
liniami.

Samorządowa kolej regionalna nie zamierzała przejmować od PKP całego
balastu towarzyszącego linii kolejowej, a więc kłopotliwych w utrzymaniu
mieszkań i gigantycznych dworców, w które są wyposażone linie kolejowe w
zachodniej Polsce i co bardzo dobitnie świadczy o minionej potędze tego
środka transportu. Polskie Koleje Państwowe stały na stanowisku, że jeżeli
nowy podmiot ma zamiar przejmować majątek, to powiniem zabrać wszystko wraz
z całym balastem deficytowych mieszkań pracowniczych i licznych
nieruchomości. Niestety, gminy nie chciały przejąć mieszkań kolejowych od
LKR, widząc w tym nowe problemy, kolej regionalna też nie zamierzała
zajmować się administrowaniem mieszkań. Powstała sytuacja patowa nie dawała
się rozwiązać i dopiero niedawno nowa ustawa o PKP rozwiązała częściowo ten
problem.

Finansowanie działalności LKR stanowiło największy problem. Podstawową
działalność statutową, tj. przewozy pasażerskie były deficytowe mimo
dotacji otrzymywanej od Ministerstwa Transportu. (W miesiącu kwietniu 93 r.
była to suma 5 miliardów ówczesnych złotych, w całym roku 1993 suma dotacji
wynosić miała ok. 10 miliardów złotych).

Według „Koncepcji powołania LKR"
przedsiębiorstwo powinno się samofinansować. Równolegle z przewozami
pasażerskimi miała rozpocząć na swoich liniach dochodowe przewozy towarowe
i w ten sposób dotacją skrośną finansować deficyt w przewozach
pasażerskich. Już w grudniu 1992 r. LKR zaproponował ogólne ramy współpracy
z PKP w tym zakresie. Miała ona przebiegać w ten sposób, że LKR w ścisłej
współpracy z PKP wykonuje czynności spedycyjne na swoich liniach, a
ponosząc koszty utrzymania tych linii otrzymuje uzgodnioną prowizję (8%) z
należności przewozowej za całą drogę przesyłki. PKP swoim taborem i swoimi
drużynami obsługiwałaby stronę techniczną zadania. W drugim etapie LKR sama
chciała wykonywać swoimi lokomotywami i drużynami przewozy towarowe. Kolei
zależało na realizacji tej części działalności przewozowej ze względu na
spodziewany duży dochód przy minimalnym wzroście kosztów.


Podsumowując, LKR miała wyjść na prostą jedynie podejmując zyskowne
przewozy towarowe i finansować w ten sposób deficytowe przewozy
pasażerskie, ponieważ dotacja do pasażerokilometra okazała się
niewystarczająca do prowadzenia działalności posiadanym taborem, mającym
kilkakrotnie za dużo miejsc inwentarzowych w stosunku do potoków podóżnych.
Jednym z założeń powstania tej kolei miało właśnie być podjęcie przewozów
towarowych na nieobsługiwanych przez PKP liniach.

Z chwilą gdy to nie
powiodło się z różnych względów (głównie formalno-prawnych, związanych ze
stanem prawnym przejmowanych linii, a także brakiem zgody PKP na przejęcie
linii bez całego balastu oraz obaw PKP wobec redukującej koszty konkurencji
w swojej branży), przed właścicielami LKR stanęła perspektywa ponoszenia
sporych strat w obsłudze przewozów pasażerskich na liniach zdecydowanie
bocznych bez możliwości zrekompenowania ich wpływami z ruchu towarowego i
utrzymując przy tym całą infrastrukturę kolejową i zaplecze techniczne.
Wówczas PKP obsługiwała jeszcze wszystkie ważniejsze linie województwa,
natomiast kolej regionalna miała relatywnie niewielkie znaczenie w
przewozach pasażerskich, stanowiąc jednocześnie spore obciążenie dla
budżetu województwa.

W momencie gdy LKR definitywnie nie otrzymała zgody od
konkurenta PKP na uruchomienie przewozów towarowych na będących własnością
PKP, ale obsługiwanych przez LKR liniach, wojewoda podjął decyzję o
postawieniu spółki w stan likwidacji.

W okresie gdy los LKR wydawał się być przesądzony, ówcześni dyrektorzy LKR
podejmowali bezowocne starania w celu przekonania samorządów do przejęcia
linii kolejowych leżących na ich terenach (prowadzono długie rozmowy m.in.
z samorządem Sulechowa). Z uwagi na silne rozdrobnienie administracyjne
(wówczas brak było powiatów) oraz nierozwiązaną kwestię nieruchomości
przykolejowych miały one skutek negatywny.

Dotacje do przewozów pasażerskich również były niewystarczające i pokrywały
zaledwie niewielką część kosztów, około 5-8 %. Sprzedaż biletów pokrywała
10-12 procent kosztów i tworzył się spory osiemdziesięcioprocentowy
deficyt, częściowo pokrywany dotacją Ministerstwa Transportu. Było to
spowodowane faktem obsługi połączeń stricte lokalnych nieodpowiednim
taborem - pociągami regionalnymi push-pull, przeznaczonymi na główne linie
regionalne, nie zas na linie stricte lokalne.

Pociągi te w wypowiedzi
specjalistów z poznańskiego ZNTK były niezwykle nowoczesne i ekonomiczne
jak na polskie warunki, ale nieodpowiednie dla linii lokalnych, gdzie
pożądanym pojazdem byłby lekkie wagony motorowe, mniej więcej takie, jakie
dekadę temu obslugiwały już 47 % pracy przewozowej kolei w sąsiednich
Czechach. Deficyt był też wywołany niepełnym funkcjonowaniem LKR (brak
obsługi przewozów
towarowych, co miało być sednem powołania kolei).

Jednak LKR dobrze gospodarowała majątkiem już od samego początku. Dbała o
komfort podróży, pociągi były utrzymane w dobrym stanie, a w porównaniu z
ówczesnymi, a tym bardziej obecnymi warunkami podróży w pojazdach
regionalnych, były one luksusowe (klimatyzacja, ciepła i zimna woda w
toaletach, drzwi na przyciski, lotnicze siedzenia). LKR zgromadziła spory i
atrakcyjny tabor, na koniec nawet otrzymała 10 luksusowych wagonów od kolei
duńskich za symboliczną złotówkę, które zamierzano wykorzystać w planowanym
nowym połączeniu pospiesznym z Zielonej Góry do Warszawy.

Również podjęto współpracę z duńskimi kolejami regionalnymi OHJ i HJT.
Koleje te zamierzały pomóc LKR w uzyskaniu środków finansowych z
budżetu Unii Europejskiej i
innych organizacji. Działająca zaledwie dwa lata spółka zdołała stworzyć
wielką organizację, zgromadzić spory majątek i wypracować realne plany
rozwojowe na tym rynku. Likwidacja LKR trwała dłużej niż jej działalność,
bo aż trzy lata.

Po latach na temat LKR krążą różnorodne opinie. Jeden z ex-managerów PKP
stwierdził iż casus LKR miał dowieść, że żadna kolej poza PKP nie może w
Polsce zaistnieć. Miał definitywnie pokazać, iż kolej nie-PKP nie może sie
udać i na długi czas odwlec próby reform PKP. Inny ex-manager PKP nie
ukrywał, iż LKR budziła nieprzychylne reakcje, posądzano ją o zbytnio
prorynkowe nastawienie i jej poczynania były uważnie obserwowane przez
niechętne tej inicjatywie grupy nacisku. Jednak LKR jest też dowodem na to,
że w polskich warunkach samorząd może zorganizować własną kolej regionalną
w zupełnym oddzieleniu od PKP.

Problemem okazał się być głównie problem
dostępu do infrastruktury i sprawiedliwych warunków korzystania z niej.
Problemem było tez niedostosowanie taboru do potoków pasażerskich, ale
problem ten mógłby być rozwiązany gdyby LKR miała prawo wykonywania usług
także na głównych liniach regionu, gdzie jej składy push-pull byłyby
najodpowiedniejsze.

Dziś nowi przewoźnicy pasażerscy mają tylko trudniej. Stawki za
infrastrukturę są zaporowo wysokie, ale spółki PKP nie zawsze muszą
ich (same sobie)
płacić, czego dowodem jest historyczna umowa o częściowym umorzeniu długów
wobec zarządu infrastruktury PLK. Należy zadać pytanie: gdyby zamiast
parodii w ustalaniu różnych stawek dla operatorów prywatnych i „wiecznie
niewydolnych, wymagających pomocy" spóek-córek PKP zastosować identyczne
zasady dla wszystkich, to ilu przewoźników weszłoby na rynek?

Niesprawiedliwość, jaką jest płacenie przez PKP efektywnie innych opłat za
wykorzystanie infrastruktury, trwała dalej, i po upływie dekady niewiele się
w tej sytuacji zmieniło. Egzystencja niezależnych przewoźników w obliczu
rażąco różnego traktowania podmiotów na rynku jest w tej sytuacji
niedorzecznością. Parodia ekonomii trwa dalej, a przedmiot sporu
przewoźników sprzed dekady, tzn. linie regionalne woj. lubuskiego są
obsługiwane tak rzadko, że prawie wcale. Pasażerowie gremialnie przesiedli
się (z duńskich pociągów) do samochodów i z rzadka autobusów, a rynek przewozów
autobusowych w regionie obsługuje dziś kilka podmiotów.

opr. Adam Fularz
dla www.elubuska.pl
Redakcja. Dol. Ziel. 24a, 65-154 Ziel. Góra.

LUBUSKA KOLEJ REGIONALNA- ARTYKUŁY PRASOWE


LKR - semafor w górę !

Zbigniew Szydłowski


Regionalizacja kolei jest przedsięwzięciem zupełnie nowym, żeby nie
powiedzieć eksperymentalnym w polskim kolejnictwie. Ma zagorzałych
zwolenników i tyluż chyba przeciwników oraz wątpiących w skuteczność
zamiarów, które od 16 bm. przyoblekły się już w kształt w postaci dwóch
pociągów i dwóch lokomotyw duńskich (-GL- z 17 bm.).

Nowatorska inicjatywa została w Zielonej Górze praktycznie rzecz biorąc,
wymuszona decyzjami PKP. Nastąpiło mianowicie wyłączenie z eksploatacji
20 odcinków linii o długości ok. 430 kilometrów, co stanowi mniej więcej
ok. 30 proc. sieci kolejowej w Zielonogórskiem.

Dyrektor generalny PKP - Aleksander Janiszewski zaproponował
wprawdzie wykorzystanie tych linii w innej formie organizacyjnej i na
odmiennych zasadach, ale - jak wiadomo - od propozycji do
czynów wiedzie droga na ogół kreta i pod górę.Tę stromiznę wzięto jednak
w Zielonej Górze z marszu.

Później nastąpiły pertraktacje z Duńczykami, którzy potrafią liczyć. Jak
wiadomo, odstąpili jednak od początkowych żądań i poprzestali na sumie
1,5 mld złotych za 10 lokomotyw, 29 wagonów I i II klasy oraz części
zamienne i zestawy naprawcze. Dwie lokomotywy i dwa pociągi stoją już od
16 bm. na bocznicy kolejowej -Falubazu- i czekają na
wprowadzenie do eksploatacji, co ma nastąpić w maju br., po wejściu w
życie nowego rozkładu jazdy PKP.



Nie ma co ukrywać, że jest to tabor używany, liczący sobie na ogół 24
wiosenki życia, ale w stanie takim, że daj nam Panie Boże. Wagony są
klimatyzowane, klasa II wyposażona w fotele lotnicze, miękkie, z
ruchomymi oparciami i rozsuwanymi stoliczkami: w toaletach jest woda
zimna i gorąca oraz stoliki do przewijania niemowląt. W każdym zestawie
pociągu jest także bar. Wszystko zautomatyzowane, zmechanizowane,
funkcjonujące za pociągnięciem palca, a nade wszystko sterylnie czyste.
Dalsze zestawy będą nadchodziły z Danii sukcesywnie.

O zwyczajach polskich pasażerów Duńczycy wiedzą mało albo nic. W
odróżnieniu od polskich kolejarzy oraz urzędników administracji
państwowej i przedstawicieli samorządów. Na uroczystość odbioru tego
taboru i podczas przejazdu z Zielonej Góry do Czerwieńska prawie cała
polska ekipa zastanawiała się na głos jak te wagony będą wyglądały po
trzech miesiącach eksploatacji. Nie ma co ukrywać, ze prognozy były
fatalne. Ale to Duńczyków już nie obchodzi. Na pewno by nie zrozumieli o
co w ogóle chodzi.

Dyrektor generalny DSB (kolei duńskich) Peter Langager powiedział
-Gazecie Lubuskiej-, ze te lokomotywy i wagony wytrzymają w
ciągłej eksploatacji co najmniej jeszcze 15 lat. Pewnie miał na myśli
warunki duńskie, a nie polskie. Pożyjemy, zobaczymy.

Przewiduje się różne podróże czarterowe i okazjonalne po całej Polsce.
Pociągi DBS, którymi kolej regionalna już dysponuje rozwijają prędkość do
160 km na godzinę! Zbliżoną szybkość w Polsce można rozwijać jedynie na
trasie Poznań - Warszawa i Katowice - Warszawa. A jak się
jeździ na liniach do Żar, Żagania, Wolsztyna, Gubina itp. każdy wie.

Jakie będą ceny biletów, jeszcze nie wiadomo. Sprawą istotną jest
zwiększenie kapitału zakładowego spółki przy zachowaniu pakietu
kontrolnego skarbu państwa, reprezentowanego przez wojewodę
zielonogórskiego. Lubuską Koleją Regionalną interesują się samorządy.
Niektóre mają już akcje. Ostatnio akces zgłosiły rady gmin w Jasieniu i
Sulechowie. Z podmiotów gospodarczych blisko LKR-u trzyma się
-Falubaz-.

Pełnomocnik dyrektora generalnego PKP do spraw przekształceń
własnościowych na kolei - Aleksander Rodak powiedział naszej
gazecie, że inicjatywa zielonogórska ma poparcie resortu, wyrażająca się
m.in. w zawieszeniu sciągania płatności za korzystanie z torów i w ogóle
infrastruktury PKP. Eksperyment zielonogórski będzie uważnie obserwowany,
ponieważ - jak zaznaczyliśmy 17 bm. - do kolei regionalnych
przymierza się jeszcze osiem województw, m.in. Górny Śląsk.

źródło: Gazeta Lubuska (27.03.1992)


LKR- RZUT NA TORY


Rzut na tory

Rozmowa z Tadeuszem Tomczakiem - dyrektorem Lubuskiej Kolei
Regionalnej
Czesław Gierlach Nowa Gazeta Zielonogórska (V 1993)


- Dwudziestego trzeciego maja rusza Lubuska Kolej Regionalna. Z
pewnością wiele osób powie -wreszcie- sporo nie wierzy dopóki
nie przejedzie się duńskim pociągiem...

- Rzeczywiście mało brakowało, a nikt nie podróżowałby duńskim
pociągiem. Jeszcze w kwietniu nad LKR wisiała alternatywa: likwidacja
albo rozpoczęcie działalności. Dzień wprowadzenia nowego rozkładu jazdy
PKP - właśnie 23 maja - był jedynym terminem uruchomienia
kolei regionalnej. Udało się uzyskać na ten cel środki z ministerstwa
finansów oraz ministerstwa transportu i ...ruszamy.

Znajomi kolejarze, orientujący się w ilości i wadze przeszkód jakie
trzeba było pokonać, by dotrzeć do punktu, w którym jesteśmy -
stwierdzili: -udało się wam przebić głową betonowy mur-.

- Może to popsuje nastrój, ale trzeba po męsku powiedzieć, że za tym
rozbitym murem są następne. Tabor LKR pochodzi z zagranicy - wymaga
homologacji, rewizyjnego odbioru stanu technicznego...

- Jeśli chodzi o homologację to nie mamy powodu do niepokoju.
Czwartego, piątego maja w zakładach Cegielskiego przeprowadzone zostanie
ostatnie z wymienionych badań. O jego wynik jestem spokojny. Martwi mnie
natomiast nieco -rewizja- pociągów. Dwa składy stoją w
poznańskich Zakładach Taboru Kolejowego od 22 października ubiegłego
roku, a następne dwa wysłaliśmy tam tydzień później. W kwietniu dojechały
tam kolejne 2. Spośród szóstki o dwóch mogę powiedzieć, że będą sprawne
na czas.

Byłbym daleki od stwierdzenia, że jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani
współpracą z ZNTK.

- Czy to oznacza, że do każdej awarii wzywać trzeba będzie Duńczyków ?


- Nie. Dotychczas byli raz.

- O ilu, w pełni sprawnych składach stanowiących wyposażenie LKR można
mówić dziś, na trzy tygodnie przed inauguracyjnym kursem Lubuskiej Kolei
Regionalnej ?

- Sprawny skład stoi w Czerwieńsku.

- Kadra ?

- Pojawiły się pewne kłopoty z zatrudnieniem odpowiedniej liczby
maszynistów i pracowników zespołu warsztatowego.

- LKR przypomina maratończyka, który rozstrzyga finisz rzutem na
taśmę. Ma pan w planach na najbliższe trzy tygodnie kilka godzin snu ?

- Mam, ale przypuszczam, że te plany będzie ciężko urzeczywistnić.
Błyskawicznie należy załatwić sprawy małe i duże. Całe przedsięwzięcie
jest jak elementy mozaiki, które trzeba złożyć w całości.

- Panie dyrektorze, nie ma żadnej gwarancji, iż po 23 maja warunki
okażą się łaskawsze. LKR zaczyna swoją działalność od deficytowych
przewozów pasażerskich. Gdyby poprzestać na tym &#8211; całego
przedsięwzięcia można by nie rozpocząć. Jakie są szanse, że PKP
zrezygnuje z monopolu na dochodowe przewozy towarowe ?

- Rzeczywiście, przewozy pasażerskie są z ekonomicznego punktu
widzenia jedynie przyczyna strat. Chociaż z drugiej strony są najbardziej
spektakularną formą działalności, obliguje nas do niej zresztą statut
LKR. Jednak gdybyśmy ograniczyli się tylko do wożenia ludzi - to
mimo dotacji państwowej do tzw. pasażerokilometra przysługującej LKR jako
kolei użytku publicznego - okres od 23 maja do 31 grudnia 1993 roku
zamknęlibyśmy deficytem. Podczas spotkania, które odbędzie się w połowie
maja spodziewam się skonkretyzowania warunków współpracy z PKP właśnie co
do przewozów towarowych. Rozmawiać będziemy także o stawkach za
korzystanie z linii PKP.

Nasze propozycje padły w marcu. Chcielibyśmy podzielić okres
dojrzewania do roli przewoźnika na dwa etapy. W pierwszym zajmowalibyśmy
się czynnościami ekspedycyjnymi przewozów dokonywanych przez pracowników
i sprzet PKP, w następnym osiągnęlibyśmy pełną samodzielność.

- Rozmowy z PKP nie są wolne od kontrowersji.

- Nie są. Jakiś czas temu ustaliliśmy wstępnie, iż podzielimy miedzy
PKP a LKR koszt remontów przekazywanych nam linii. PKP miało dostarczyć
materiał powierzchniowy i fachowców - my zająć się robotami
wykończeniowymi. Teraz wokół tych ustaleń (..) -tekst w archiwum
redakcji tu się urywa- przyp. A. Fularz)

czwartek, 10 grudnia 2020

Pytanie dotyczące projektu "Myśliborskie Mazury"

do Ministra właściwego d/s żeglugi

Szanowni Państwo,
Redakcja zwraca się z pytaniem o możliwości realizacji takich
projektów jak tn opisany poniżej. Gdzie moga zwrcać się władze
samorządowe o dofinansowanie? Czy istnieje jakiś rogram dla dróg
wodnych w rodzaju "Kolej Plus" dl dróg źelaznych?

Oto propozycja redakcji dla samorządu lokalnego:

Wygenerowanie 3-krotnie większego potencjału atrakcyjnosci
turystycznej dzięki remontowi sieci kanałów Pojezierza Myśliborskiego

"Myśliborskie Mazury"

Cel to naprawa Kanału Głębokiego nawet do miejscami, na odcinkach,
kategorii 1a. Dla jachtów i łodzi motorowych (te tyllko na wybranych
akwenach) udrożnionoby sieć 4 kanałów łączących akweny pojezierza.

Kanał Gęboki
Sitno Wielkie
Tuchorzyna
Jezierzyca
Jezioro Myśliborskie
Myśla Skanalizowana
Wierzbnickie Jezioro
Kanał Kruszwin
Jezioro Pacynowo

opr. Adam Fularz
www.ZiemiaGorzowska.pl
Redakcja: Dol. Zielona 24a, 65-154 Ziel. Góra

czwartek, 3 grudnia 2020

Wniosek do Radnych gminy Kłodawa dot. pojezierza antropomorficznego


List do radnych gminy Kłodawa

Wniosek dot. spiętrzenia stawów hodowlanych i likwidacji grobli celem odniesienia korzyści z turystyki

Od: Adam Fularz
Date: 3 gru 2020
Subject: Wniosek do Radnych gminy  dot. pojezierza antropomorficznego

W odpowiedzi na list strony wysłany w trybie DDIP
Do władz gm. Kłodawa
Szanowni Państwo.
Byłem na Mazurach i podrozowalem siecią kanałów żeglugowych dla jachtów i żaglówek. 
Czy ma sens jakieś połączenie stawów, jezior i spiętrzonej rzeczki Kłodawka w jakiś rodzaj sieci kanałów i zbiorników dla turystyki wodnej?
Czy gmina rozważa możliwość połączenia mniejszych zbiorników wodnych w większe zalewy dla rekreacji?
Pozdrawiam
adam fularz
Polish News Agency

Stanowisko strony


---------- Forwarded message ---------
Od: Bartosz Kołodziejczak (Urząd Gminy Kłodawa)
Date: pt., 28 sie 2020 o 09:55
Subject: dot.: maila o temacie: "pytanie do władz gminy po wizycie na Mazurach" z dnia 26.08.2020r.
To: <adam na wieczorna.pl>
Cc: Grzechu <gzapytowski na s. klodawa.pl>

Dzień dobry,
 
W odpowiedzi na Pana maila o temacie: „pytanie do władz gminy po wizycie na Mazurach" z dnia 26.08.2020r. informuję, że gmina nie rozważa możliwości połączenia zbiorników wodnych w większe zalewy dla rekreacji, gdyż nie sprawdzi się to w taki sposób jak ma to miejsce na Mazurach.
 
Pozdrawiam,
Bartosz Kołodziejczak
_________________
Urząd Gminy Kłodawa
ul. Gorzowska 40
66-415 Kłodawa (..)



Wniosek do Radnych gminy przed skierowaniem sprawy w trybie kpa.

dot. pojezierza antropomorficznego

Szanowni Państwo,

Jako ekonomista nie zgadzam się ze stanowiskiem strony i proponuję że sprawę wyjaśni sąd, jednakże w trybie kpa wnoszę do Rady Gminy o rozsądzenie sporu. Ja twierdzę że od 1 do 3 śluz umożliwia żeglugę malutkim statkiem wycieczkowym w relacji z Kłodawy do Parzeńska.


Zaproponuję inwestycję.
Kłodawa ma mało jezior w okolicy- no cóż, zalewy to jeszcze nie pojezierze. Ekonomiści są w stanie oszacować popyt na jezior a przez porównanie cen noclegów czy cen nieruchomości. Państwa miejscowość w tej kwestii niespecjalnie dobrze się rozwija. Moim zdaniem brakuje wody dla żeglugi jachtami, brakuje akwenów dla turystyki. One są, ale porozdzielane grobami.

Jako ekonomista proponuję zmiany. Turystyka mogłaby się rozwinąć dzięki tej inwestycji. Powstałaby sieć kanałów i mini- śluz dla małych żaglówek. Rocznie budowanoby ok. 400 metrów małych kanałów. Skoro gmina buduje drogi dla samochodów, nie stoi na przeszkodzie by uzupełnić sieć dróg wodnych gminy Kłodawa. Przez centrum m. Kłodawa przepływa kanał Kłodawka- te także spiętrzono lub pogłębiono, poszerzono. Początkowo dodanoby ręcznie napędzaną śluzę tworząc sieć kanałów dla ruchu żaglówek i łodzi między akwenami. Docelowo:

Kanał Kłodawski
Jezioro Kłodawa byłoby połączone sztucznym kanałem dla żeglugi z rzeczką Kłodawką. Rzeczkę spiętrzonoby. Staranoby się by możliwie wielki akwen pojezierza wokół Kłodawy był dostępny bez śluz. Zbudowanoby nowy kanał Kłodawski (por. plik koldawa3.png) z jeziora Kłodawa do rzeczki Kłodawa którą spiętrzonoby tak wysoko by tworzyła jeden akwen, wielki zalew razem z jeziorem  Kłodawa. Stworzy to szansę dla żeglugi. 

Dodanoby od 1 do 3 małych śluz oraz kanał na trasie do miejscowości Parzeńsko. Perspektywicznie w ciągu do 10 lat, owym kanałem mogłyby kursować stateczki wycieczkowe z Kłodawy i planowane sztucznie utworzone pojezierze. Statki mogłyby mieć znaczenie dla sieci transportu publicznego, ale to wymaga zastosowania nowoczesnych, szybkich śluz na trasie Parzeńsko- Kłodawa. Taka linia żeglugi mogłaby kursować w sezonie letnim stale w 3 dni w tygodniu (piątki, soboty, niedziele).

Jeziora antropomorficzne- pojezierze jezior
Jako ekonomista składam propozycję scalenia szeregu stawów hodowlanych czy też innych- w trzy sztuczne jeziora na terenie na północ od Kłodawy

Uzasadnienie ekonomiczne: z pewnością likwidacja grobli nijak nie wyklucza hodowli ryb w powstałych w ten sposób dużych zalewach odciętych przecież śluzami od reszty akwenów.

Władze gminy odniosą korzyści z turystyki znacznie większe niż straty właścicieli hodowli ryb, ze zmiany przeznaczenia tych miejsc. Straty właścicieli stawów hodowlanych wyrównanoby, tworząc jakiś gminny program budowy jezior antropomorficznych. Pozyskanoby dotacje.

Właściciele stawów hodowlanych byliby poinformowani o zamiarze scalenia stawów, dokonanoby likwidacji grobli dzielących stawy, pogłębionoby owe stawy pogłębiarką.

Marina Kłodawa dla małych jachtów i łodzi
Jedna śluza za przystanią w m. Kłodawa mogłaby skomunikować ze sobą te pojezierza - z jeziorem i Kłodawą.

Proszę o odniesienie się do propozycji niewielkich inwestycji. Akweny w większości już obecnie są połączone, w propozycji idzie mi o takie rozbudowanie ich połączeń, by wytworzyć potencjał dla turystyki wodnej w rodzaju tego spotykanego na Mazurach. Nie będzie to możliwe bez połączenia jeziorek siecią niewielkich, płytkich i wąskich kanałów. Zaproponowałem też marinę we wsi Kłodawa. Istnieją tam dogodnie ulokowane akweny które można wykorzystać jako baseny portowe.

Proszę o reakcję na propozycję. Proszę o przekazanie jej kopii tamtejszemu sołectwu we wsi Parzeńsko. Schemat proponowanego pojezierza w pliku png dołączam.
Z szacunkiem,
Adam Fularz
ekonomista, wydawca prasy.
--
ziemiagorzowska.pl- Redakcja:
Dolina Zielona 24a, Ziel. Góra
--

środa, 2 grudnia 2020

Komunikat: Ogłoszono Polsko-Niemiecką Nagrodę Dziennikarską im. Tadeusza Mazowieckiego 2021 z łączną pulą nagród w wysokości 25.000 euro

Redakcja otrzymała:

---------- Forwarded message ---------
From: Magdalena Przedmojska <Magdalena.Przedmojska na serw. sdpz.org>
Date: Wed, Dec 2, 2020 at 10:04 AM
Subject: Ogłoszono Polsko-Niemiecką Nagrodę Dziennikarską im. Tadeusza Mazowieckiego 2021 z łączną pulą nagród w wysokości 25.000 euro
To:


Warszawa/Szczecin, 02.12.2020

Komunikat prasowy


Ogłoszono Polsko-Niemiecką Nagrodę Dziennikarską im. Tadeusza Mazowieckiego 2021 z łączną pulą nagród w wysokości 25.000 euro Województwo zachodniopomorskie funduje nagrodę „Dziennikarstwo na Pograniczu" – Termin zgłoszeń: 31 stycznia 2021 r.


Organizatorzy już po raz XXIV rozpisują konkurs o Polsko-Niemiecką Nagrodę Dziennikarską im. Tadeusza Mazowieckiego 2021. Ponownie polsko-niemieckie jury przyzna nagrody pieniężne w łącznej wysokości 25 000 euro. Prace zgłaszać można w  kategoriach: Prasa, Radio, Telewizja, Multimedia, „Dziennikarstwo na Pograniczu". Zgodnie z dotychczasowymi planami zwycięzców nagrodzimy podczas uroczystej Gali 27 maja 2021 roku w Szczecinie. Jeśli sytuacja epidemiologiczna pozwoli, Polsko-Niemieckie Dni Mediów odbędą się w dniach 27-28 maja 2021 roku.


Prace konkursowe powinny wspierać integrację obu państw w Unii Europejskiej. Tematy prac mogą dotyczyć wszystkich aspektów relacji polsko-niemieckich, jury jednak szczególnie chętnie wyróżnia prace z odniesieniem do bieżących spraw kraju sąsiada. Także artykuły i audycje dotyczące trudnej polsko-niemieckiej historii mają szansę na nagrodę. Organizatorzy przypominają o możliwości zgłoszenia większej liczby prac obowiązującej od poprzedniej edycji konkursu. Termin zgłoszeń upływa 31 stycznia 2021 r.


Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego, ogłosił z okazji rozpisania konkursu: „W tym roku Polsko – Niemiecka Nagroda Dziennikarska cieszyła się dużą popularnością – do konkursu zgłoszono aż 181 prac. Wielka szkoda, że sytuacja epidemiologiczna uniemożliwiła bezpośrednie spotkania podczas Dni Mediów. Dyskusje, wymianę doświadczeń, warsztaty przeniesiono w wymiar wirtualny, ale dobrze wiemy, że nie zastąpi on bezpośrednich relacji. Dlatego żywię wielką nadzieję, że mimo tych trudności kolejna edycja konkursu będzie się cieszyć równie dużym zainteresowaniem – tematów wszak wciąż nie brakuje, a wydaje się nawet, że te trudne i wymagające czasy pandemii dostarczają nowych wątków do dziennikarskich dociekań. Dni Mediów odbędą się w Szczecinie. Jeśli tylko koronawirus pozwoli, zobaczymy się w pięknej stolicy Pomorza Zachodniego. Serdecznie zapraszam!"


Fundatorami nagrody są trzy polskie województwa: zachodniopomorskie, lubuskie i dolnośląskie i trzy niemieckie kraje związkowe: Brandenburgia, Meklemburgia-Pomorze Przednie i Wolne Państwo Saksonia, a od 2007 roku Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. Nagrodę „Dziennikarstwo na Pograniczu w 2021 ufunduje województwo zachodniopomorskie. Od 2018 roku Nagrodę wspiera także .ZEIT-Stiftung Ebelin und Gerd Bucerius. Fundacja Roberta Boscha wspierała Nagrodę w latach 2007-2019.

Prace można składać przez internetowy system rejestracji: https://zgloszenia2021.dnimediow.org/wyslij-plik.html.


Kryteria oceny prac we wszystkich kategoriach, dokumenty zgłoszeniowe oraz inne sposoby zgłoszeń prac dostępne są na stronie Nagrody.


Kontakt w sprawie prac w języku polskim:

Magdalena Przedmojska

koordynatorka projektów
Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej

ul. Zielna 37, 00-108 Warszawa
Tel.: + 48 (22) 338 62 73
Fax: + 48 (22) 338 62 01
E-Mail: magdalena.przedmojska na serw. fwpn.org.pl

 

Kontakt w sprawie prac w języku niemieckim:

Frieda Pirnbaum

Büro des Deutsch-Polnischen Journalistenpreises

Tadeusz-Mazowiecki

Sächsische Staatskanzlei

Archivstraße 1, 01097 Dresden
Tel.: + 49 351 81609-48

E-Mail: f.pirnbaum na serw. heimrich-hannot.de



--


Adam Fularz, manager Radiotelewizji

RTVP OPÉRA www.opera.rtvp.pl

Prezes Zarządu, WIECZORNA.PL SP Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra