Wspomnienie dnia 10.4.2021
1. Rano wybudził mnie dźwięk syren o 8.41 rano. Coś szukałem w sieci. Pobiegłem na targowisko. Nie wiem czy coś się stało ale jakbym znalazł w portfelu dodatkowe 100 złotych. Musiałem na targu dwa razy pieniądze wypłacać bo kupowałem sadzonki roślin. Jestem mało udolnym ogrodnikiem. Poprzednio wszystko mi wymarzło albo zjadły ślimaki. Zmarnowało się z 500 czy 1000 złotych jakie wpakowałem w ogródek. W tym roku coś tam kupiłem ale mało bo już tak mnie nie stać jak kiedyś.
--
null
W barze dla wegan kupiłem dwa batoniki sztuka po 11 złotych. Kubek zupy za 11 zika. Pasta bezjajeczna za 17 złotych. Strasznie to droga szama a od rana zjadłem pewnie ze 100 złotych do popołudnia. Byłem bowiem u kolegów na śniadaniu wspólnym.
Wczoraj był koncert ale nie poszedłem będąc w kinie. Wszystko to teraz jakieś małe i nieudane bo w podziemiu. Nie mogłem potem się wyspać dobrze mimo że wziąłem nieco olejku Cbd na dobry sen. Kupiłem go za 310 złotych trzy fiolki małe 30 %.
Dzisiaj rozwiazywałem test bractwa ziołowego. Plansza a na nich- cyferki na kolorowych kółkach jak dla kierowców. Jeśli się wzięło odpowiednio dużo ziół-można było zobaczyć cyfrę "2" na tarczy z kolorowych kropek. Mój kolega to widział a ja nie.
Dziś odwiedziłem księgową a potem musiałem przekopać komuś ogród. Jestem lekko obity mając krwiaka i ciężko mi było kopać ten ogród a zleceniodawca chciał bym kopał głębiej i wbijał szpadel pod kątem 15 stopni. Nie chciałem i zebrałem się gdy zabolało mnie w miejscu krwiaka.
Potem słuchałem muzyki czekając na kumpli a potem wywalilismy sterty śmieci po ich wczorajszej imprezie. Nie byłem na niej bo wczoraj miałem już za dużo wydarzeń w tym dniu ale dzisiaj poczułem silne fomo że jednak nie byłem i coś fajnego mnie ominęło jakiś rodzaj haszkomory sądząc z zapachu gdy to sprzątałem.
Później pobiegłem na autobus regionalny i przedtem kupiłem kanapkę w barze dla wegan. Nie było w nim niemal nic bo wszystko wykupiono. Kupiłem kanapkę- bułkę z pastą na drogę. Kosztowała 15 złotych -drogo jak na zwykłą kanapkę w wersji wege. Na przystanku zgubiłem sztuczną szczękę.
W autobusie było mało podróżnych- może z 12 osób. W Krośnie wsiadło dwóch ukraińskich młodych ludzi z kebabami w ręku. Wysiadłem w małej wsi. Gdy szedłem na przejście dla pieszych- ktoś mnie minął w tej wsi mknąc ze 130 km na godzinę. Strach mieszkać w takiej wsi przeciętej "polską autostradą". Później szedłem przez las przez godzinę myśląc czy spotkam wilki jakich tu- w akurat tym lesie- jest sporo. Czytałem jak postępować gdy się je spotka a nie jest to tutaj rzadkie.
Adam Fularz
--
null
Komentarze
Prześlij komentarz