Wniosek do Prezesa KPRM jako historyka. O porządki w naukach historycznych.
List otwarty
do Sz. Pana M. Morawieckiego, Prezesa KPRM, jako historyka
Dość fejkstorii. Nauka historii Polski nie musi być politpropagandą fałszywych treściSzanowni Państwo,
Gdy jako dziennikarze piszemy o historii Polski, mamy wrażenie oszustwa. Ktoś nas okłamuje. Różnice w dokumentach są zbyt wielkie, zbyt poważne.
Gdy ktoś chce robić karierę naukową w dziedzinie historii Polski- musi ją realizować na emigracji. Przykłady historyków to Karla Lanckorońska czy Frank Kmietowicz- wszczycy oni mając chęć kariery naukowej w dziedzinie historii Polski, musieli emigrować z przyczyn politycznych. To się nadal nie zmieniło. Nadal nauka historii w Polsce- de facto nie istnieje, mimo takich zapisów de jure.
W Polsce z jej autorytarnym, sowieckim modelem szkolnictwa wyższego, na uczelniach nie ma miejsca dla historyków specjalizujących się w rodzimej historii. Jest za to miejsce dla polityki historycznej pudrującej niemiłe czarne karty z ksiąg historii, jest miejsce dla speców od klaskania propagandzistom. Nauka historii Polski - w Polsce nie istnieje wg zachodnioeuropejskich standardów.
Od dekad w naukach historycznych w Polsce kariera zależy od "wchodzenia w d*pę" co w Polsce stanowi zwykle preludium do potwierdzenia jakości "naukowca" odpowiednim tytułem. Zamiast nauki rodzimej historii mamy skamielinię z czasów totalitarymu komunistycznego. Zamiast absolwentów kierunków historycznych- mamy zawodowych propagandzistów po kierunku "narodowa mitologia współczesna".
Problem dla dziennikarzy
Jako dziennikarze, chcąc szukać badaczy miejscowej historii- już nie znajdujemy ich, więc nawet jej nie szukamy na polskich uczelniach wyższych, na polskich uniwesytetach. Z rzadka ktoś z Europy Zachodniej na warsztat weźmie lokalną tutejszą historię, przez co jako dziennikarze mamy jakieś pewne źródła (np. praca doktorska Rolanda Steinachera por. http://www.musiklexikon.ac.at:8000/wenden_slawen_329_354.pdf )Feudalizm i propaganda
Nauka miejscowej historii na uniwersytetach nie istnieje. Zamiast niej jest stetryczały, feudalny system którego podstawy intelektualne są nie tyle mocno wątpliwe, co wręcz przerażają. To jest w stu niemal procentach- polityka historyczna, a nie- nauka historii. Historii tego kraju uczą ideolodzy i doktrynerzy, zamiast historyków.
Czy Pan rozumie, że - z ekonomicznego punktu widzenia- to nie ma sensu? Esencją historii jest nauka moralna emanująca z krytycznej analizy źródeł. To 'ta nauka moralna' - jest sensem pracy historyka i ma zapobiec podobnym zdarzeniom mogącym czy nawet mającym miejsce - ponownie. Ta nauka musi być wolna od nacisków politycznych, byśmy mogli usłyszeć owe "nauki moralne", mogące nie być miłymi dla ucha dla aktualnie rządzących.
W Polsce nie ma miejsca na ową naukę moralną i krytyczną analizę źródeł, bo inaczej cała tutejsza "narodowa mitologia" (o przepraszam- "rodzima historia") by runęła jako fejkstoria. Przez lata totalitaryzmu wyhodowano wielką fałszywą metanarrację, fejkrację. Jest ona- ta fejkowa narracja- nieprawdziwa już od samego początku.
Przykłady fejkstorii
Chrzest roku 966? Przecież źródła podają co najmniej kilka różnych dat, a ową datę 966 wymyślono dopiero współcześnie, w odpowiedzi na rozbieżne daty w źródłach. Pierwsza stolica w Gnieźnie? Wg dokumentu "Dagome Iudex" zachowanego w kopii z ok. 1086/1087 r., owa stolica z czasów Mieszka I miała znajdować się w mieście Szinske (Schinesghe). Współczesne internetowe wyszukiwarki kontekstowe dla haseł z dokumentów źródłowych tłumaczą nazwę "Szinske" i nie jest to miasto "Gniezno".
"Państwo Gnieźnieńskie"- może jest fejkiem, bo w najwcześniejszej pełnej biografii "Mieszka I" z roku 1766 - przedstawionego jako Miscislaus II w dziele Thomasa Nugenta, nietety- nie jest on władcą takiej krainy, ma on inny tytuł władcy i jest 14. władcą z kolei... Reszta szczegółów 8-miostronnicowej biografii zgadza się idealnie, więc trudno o pomyłkę.
Zjazd Gnieźnieński? Wg dokumentów wówczas wystawionych, odbył się w mieście.... "Gaemi" w Scavanii. Zachował się wszak po dziś dzień wystawiony wówczas dokument z dnia id marcowych 15 marca r. 1000. Miejsce wystawienia dokumentu oznaczono jako „Actum in Scavania in civitate Gaemi ubi corpus beati Martyris... quiescit". O Gnieźnie w tym dokumencie- śladu nie ma...
Bardzo wątpię w sens podtrzymywania "fejkstorii" i całych zastępów fejkstoryków. Ta metanarracja "kupy się nie trzyma".
Apeluję. Teraz jest czas porządków.
Panie drogi. A jeśli ta cała "historia Polski:" z czasów totalitaryzmu komunistycznego jest jednym wielkim fejkiem? Proszę uprzejmie- wyrzućmy dawną "metanarrację" rzekomej polskiej historii tam gdzie jest jej miejsce. Na śmietnik. Nie miejmy litości dla "fejkowych bzdur czasów totalitarnych, z rozpędu powielanych przez pokolenia".
Dzisiaj adepci nauk historycznych mają za zadanie bronić "metanarracji" jaka jest fałszywa, a nadal - jak za totalitaryzmu- jest wtłaczana studentom.
Skończmy z tym.
Zbudujmy rodzimą, polską historię- zupełnie na nowo. Obawiam się że jest ona drastycznie inna od "obecnej rządowej metanarracji". Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale- w mojej ocenie w polskich naukach historycznych konieczne są drastyczne porządki. Moim zdaniem, trzeba: stare metanarracje wyrzucić na śmietnik.
A nowa metanarracja? Moim zdaniem nie jest potrzeba. Moim zdaniem sama powstanie, i tym razem- jeśli powtanie na nowo- jest szansa że będzxie bardziej zbliżona do prawdziwej wersji wydarzeń, tak jak zapisano ją w źróddłach (których w mojej ocenie twórcy polskeij metanarracji z czasów totalitaryzmu- bardzo nie lubili).
Zamiast nauki historii oferuje się ogrzewany kotlet politpropagandy z czasów komunistycznej dyktatury, z czasów totalitaryzmu. Nauk historycznych nikt nie reformował. Tutaj znajdziesz skamieniałości. I prawdziwe oszustwa powielanie przez zawodowych oszustów- o przepraszam- "historyków mających tradycyjną wiedzę".
Otwarcie, wprost proponuję: wyrzućmy tą "polo-historię" na śmietnik. Nie ma już potrzeby na finansowanie tej fejkwiedzy, fejknauki. Naukę historii w Polsce trzeba w mojej ocenie należy zbudować od zera. Do tej pory nauka historii Polski polega na nauce nieprawdziwych fejków. Pod płaszczem rzekomej nauki kryją się treści propagandy nacjonalizmu polskiego.
Chcę aby nastąpiło zerwanie "ciągłości" nauk historycznych w Polsce. Archaiczne kadry tej nauki powinny być przeniesione do pracy w służbie specjalnej, wojskowej etc. Proponuję aby rozstano się z częścią dawnego środowiska naukowego polskiej nauki o rodzimej historii.
Chciałbym, aby podjęto trud zbudowania kadr dla nauki o rodzimej, polskiej historii- zupełnie na nowo. W chwili obecnej mamy do czynienia jedynie z propagandą, silnie zideologizowaną polityką, bez elementów naukowych. Nie jest to źródło wiedzy, jest to co najwyżej źródło mylnych przekonań i uprzedzeń. Adepci tej nauki uczą się jedynie by nie podważać "mitów" i klaskać na zawołanie. Wydaje mi się z boku, że jest to sytuacja zupełnie jak w "Teatrze Nerona", jeśli wolno mi przypomnieć wielogodzinny, nieprzerwany nawet mimo trzęsienia ziemi, występ tego polityka w neapolitańskim tetrze miejskim ok. dwóch tysięcy lat temu.
Z szacunkiem,
--Adam Fularz, www.opera.rtvp.pl
Merkuriusz Polski ,ul. Dolina Zielona 24A, 65-154 Zielona Góra
Komentarze
Prześlij komentarz