Gorzów, nieczynne miasto

Gorzów, nieczynne miasto

Ilekroć zwiedzam Gorzów, czasem będąc fachowo oprowadzanym przez miejscowych, zawsze jestem pod wrażeniem szans i możliwości. Duże, mocno zniszczone miasto nadające się na satelitę pobliskiej 4,5- milionowej aglomeracji, ongiś, przed II wojną światową połączone szybką koleją z nieodległym centrum regionu. Miasto ma swoje problemy- tutaj kręcono odcinki o futbolowych radykałach, a znani mi miejscowi osiedlowcy bynajmniej nie zaliczali się do kategorii tolerancyjnych, zupełnie jakby na niektórych gorzowskich osiedlach panowała zupełnie odmienna cywilizacja.

Miasto ma swoje wzloty i upadki- z jednej strony powstało nowe centrum kultury, siedziba miejscowej orkiestry symfonicznej, z drugiej strony kontrowersyjna wieża- pająk na nadwarciańskim bulwarze rozsławiła miasto niekoniecznie od dobrej strony.

Gdy mieszka się w tym samym regionie co Gorzów, co nieco można usłyszeć z sąsiedniego miasta. Podobno "mało co się dzieje"- niewiele jest imprez klubowych, jakby w ogóle brakowało młodszej części populacji, lub była ona tak spauperyzowana że ekonomicznie niezdolna do korzystania z podobnych wynalazków jak knajpy.

Obecnie politycy skazali przygraniczne miasto na marginalizację, tłumacząc jeszcze że połączenia do krajów przygranicznych osłabiają jedność terytorialną kraju (sic!). Zmienione szlaki transportowe ominęły miasto. Szybką kolej z Berlina przez Gorzów do Gdańska i Królewca zamknięto. Po pędzących do Gorzowa z prędkością 140 km/godz. szybkich składach przedwojennych pociągów Nord Express słuch zaginął. Tory są nadal zachowane i przejezdne, ale zużyto je do stanu bliskiego śmierci technicznej- bowiem śmierć ekonomiczna nastąpiła już dawno. Szybkie pociągi z Berlina do Trójmiasta kursują w obecnych czasach przez Poznań i Inowrocław, a więc wielkim objazdem.

Zmieniła się geografia przestrzenna miasta. Dawne centrum, ongiś pełne reprezentacyjnych kamienic zamożnego patrycjatu stało się dzielnicą jak inne. Gorzowski deptak jakiś rok czy dwa lata temu przypominał zdewastowane centra rozpadających się miast Górnego Śląska. Miejscy planiści całkowicie na serio planowali likwidację torowiska tramwajowego w śródmieściu, mimo że można było zamienić je, wzorem progresywnych miast Polski czy Europy Zachodniej, w gustowny trawnik, w którym ukrytoby tramwajowe szyny.

Miasto, które bardziej niż Zielona Góra ma szansę być dla mieszkańców Europy Zachodniej bramą do Polski, kojarzy mi się z postkomunistyczną architekturą oszpeconego historycznego centrum miasta, którego do dziś nie odważono się poddać gruntownej przebudowie. Miejsca posiadające autentyczne genius loci, prawdziwego ducha miejsca, są nędznymi resztkami dawnej, przedwojennej świetności.

W Gorzowie dominuje inne myślenie, a granica na Odrze i Nysie dalej wydaje siuę granicą różnych idei i poglądów, które po polskiej stronie nigdy szerzej nie zaistniały. Kiedyś było inaczej, wielkomiejsko, bardziej światowo. Gorzów miał własną prężną gazetę codzienną (Neumaerkische Zeitung), stanowił silne miasto satelickie pobliskiej kilkumilionowej aglomeracji. Dziś wydaje się odcięty od reszty Europy, mniej wielokulturowy, prowincjonalny a nie kosmopolityczny. To właśnie w Gorzowie i Zielonej Górze wydano kuriozalną walkę genitaliom na pomnikach nagich postaci płci męskiej.

Jeśli ktoś z wiedzą z dziedziny ekonomii rozwoju  miałby próbować coś zaradzić, w pierwszej kolejności wskazałby chyba na spychające miasto na margines, niesprawne lub nieczynne połączenia komunikacyjne. Nie działają połączenia zarówno regionalne jak i krajowe. Położone nieopodal miasta lotnisko komunikacyjne w Lipkach jest nieczynne (podobno z powodu "ważnego w świecie polityki mieszkańca" nie chcącego lotniska nieopodal swojej posesji), podobnie jak niesprawne jest najbliższe miastu lotnisko międzynarodowe w wiosce Nowe Kramsko koło Babimostu, notabene ostatnie upaństwowione w kraju i ostatnie w zestawieniach statystycznych. Od lat nic się w tej sprawie nie zmienia.

Niewielkie, teoretycznie milionowe województwo zdaje się niezdolne do zarządzania swoją infrastrukturą. Sąsiednie województwa lepiej wykorzystały swoje szanse np. w przewozach pasażerów koleją. Dolnośląskie powołało własny zarząd regionalnych linii kolejowych, które przejęły od rządu centralnego pod swoje skrzydła lokalne władze samorządowe. Dwa sąsiednie województwa powołały własne spółki realizujące przewozy pasażerów koleją, także na głównych liniach. Koszalin ożywia swój port lotniczy, podobnie jak Radom, Lublin czy Kielce. W Gorzowie w tej dziedzinie panuje jakiś chaos, mimo dwóch nieużywanych lotnisk w pobliżu na serio planuje się kolejne...

Komentarze

  1. "Koszalin ożywia swój port lotniczy"???
    Spojrzałem na datę wpisu, bo myślałem, że pochodzi sprzed 10 lat. Jednak nie, to październik 2016. Więc uaktualniam: Koszalin nie ma portu lotniczego i mieć nie będzie. Zgodnie z oświadczeniem Komisji Europejskiej o zaprzestaniu dofinansowania lądowisk regionalnych, w 2014 roku marszałek województwa zachodniopomorskiego cofnął dofinansowanie na budowę lotniska (na inwestycję "zamrożone" było 9 mln euro z funduszy unijnych), a tym samym przekreśliło szansę na uruchomienie portu lotniczego Koszalin-Zegrze Pomorskie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Artykuły