Baner

Baner
Ziemia Gorzowska
Gorzów,
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 marca 2024

Lubuska Kolej Regionalna (LKR)- jak lokalna władza zlikwidowała lokalnego przewoźnika kolejowego

 

Fot. Na przednim zdjęciu- kabina sterownicza składu push-pull firmy LKR


W sercu województwa lubuskiego rozkwitła kiedyś ambitna wizja: stworzenie samorządowej kolei, która przeciwstawi się monopolowi państwowej firmy PKP. Była to Lubuska Kolej Regionalna (LKR), pionier nie tylko na polskim gruncie, ale i w Europie Środkowo-Wschodniej. Inicjatywa ta, urzeczywistniona dzięki odważnej decyzji lokalnych władz w 1992 roku, obiecywała rewolucję w regionalnych przewozach, oferując pasażerom komfort podróży na nieosiągalnym dotąd poziomie: klimatyzowane wagony, miękkie fotele lotnicze, drzwi otwierane przyciskiem i nawet stoliki do przewijania niemowląt. Ta nowoczesność, wsparta zakupem taboru z Danii po cenach zaledwie złomu, zdawała się zwiastować nową erę w polskim transporcie kolejowym.

Niestety, zderzenie z rzeczywistością było brutalne. Pomimo znaczących inwestycji i innowacji, LKR natrafiła na szereg przeszkód, które ostatecznie doprowadziły do jej upadku. Konflikty z PKP, które posiadało monopol na infrastrukturę kolejową, wykazały pierwsze symptomy problemu. Dzień po rozpoczęciu działalności, LKR nie mogła zrealizować zaplanowanego przewozu szkolnej wycieczki z powodu odmowy dostępu do torów przez PKP, co tylko zwiastowało dalsze problemy. Władze wojewódzkie, mimo początkowego entuzjazmu, szybko zderzyły się z murami biurokracji, oporem PKP oraz brakiem wsparcia na szerszą skalę.

Pomimo ambitnych planów, takich jak uruchomienie przewozów towarowych, które miały subwencjonować deficytowe przewozy pasażerskie, LKR nie zdołała przełamać monopolu PKP ani przekonać do siebie lokalnych samorządów. Finansowanie działalności opierało się głównie na niewystarczających dotacjach i sprzedaży biletów, które pokrywały zaledwie ułamek kosztów. Działalność LKR szybko okazała się niezwykle deficytowa, a próby rozszerzenia oferty na przewozy towarowe spełzły na niczym, głównie z powodu przeszkód formalno-prawnych i braku zgody PKP na udostępnienie infrastruktury.

Ostatecznie, LKR stała się ofiarą nie tylko swojej przedsiębiorczości, ale i otaczającego ją systemu, który nie był gotów na tak radykalne zmiany. Upadek LKR, choć bolesny, był symptomem szerszego problemu: oporu przed reformami i modernizacją sektora kolejowego w Polsce. Paradoksalnie, dekady lat po likwidacji LKR, jej historia wydaje się być przestrogą, ale i inspiracją. Pasażerowie, którzy niegdyś cieszyli się komfortem podróży w nowoczesnych pociągach LKR, dziś przesiadają się do autobusów, świadczących podobny poziom usług, co kiedyś oferowała kolej. Ta historia, choć naznaczona porażką, przypomina o niezłomnej woli dążenia do lepszego jutra i o trudach, jakie niesie ze sobą wprowadzanie zmian w zastane realia.

opr. SzI dla ZiemiaGorzowska.pl

poniedziałek, 31 października 2016

Gorzów, nieczynne miasto

Gorzów, nieczynne miasto

Ilekroć zwiedzam Gorzów, czasem będąc fachowo oprowadzanym przez miejscowych, zawsze jestem pod wrażeniem szans i możliwości. Duże, mocno zniszczone miasto nadające się na satelitę pobliskiej 4,5- milionowej aglomeracji, ongiś, przed II wojną światową połączone szybką koleją z nieodległym centrum regionu. Miasto ma swoje problemy- tutaj kręcono odcinki o futbolowych radykałach, a znani mi miejscowi osiedlowcy bynajmniej nie zaliczali się do kategorii tolerancyjnych, zupełnie jakby na niektórych gorzowskich osiedlach panowała zupełnie odmienna cywilizacja.

Miasto ma swoje wzloty i upadki- z jednej strony powstało nowe centrum kultury, siedziba miejscowej orkiestry symfonicznej, z drugiej strony kontrowersyjna wieża- pająk na nadwarciańskim bulwarze rozsławiła miasto niekoniecznie od dobrej strony.

Gdy mieszka się w tym samym regionie co Gorzów, co nieco można usłyszeć z sąsiedniego miasta. Podobno "mało co się dzieje"- niewiele jest imprez klubowych, jakby w ogóle brakowało młodszej części populacji, lub była ona tak spauperyzowana że ekonomicznie niezdolna do korzystania z podobnych wynalazków jak knajpy.

Obecnie politycy skazali przygraniczne miasto na marginalizację, tłumacząc jeszcze że połączenia do krajów przygranicznych osłabiają jedność terytorialną kraju (sic!). Zmienione szlaki transportowe ominęły miasto. Szybką kolej z Berlina przez Gorzów do Gdańska i Królewca zamknięto. Po pędzących do Gorzowa z prędkością 140 km/godz. szybkich składach przedwojennych pociągów Nord Express słuch zaginął. Tory są nadal zachowane i przejezdne, ale zużyto je do stanu bliskiego śmierci technicznej- bowiem śmierć ekonomiczna nastąpiła już dawno. Szybkie pociągi z Berlina do Trójmiasta kursują w obecnych czasach przez Poznań i Inowrocław, a więc wielkim objazdem.

Zmieniła się geografia przestrzenna miasta. Dawne centrum, ongiś pełne reprezentacyjnych kamienic zamożnego patrycjatu stało się dzielnicą jak inne. Gorzowski deptak jakiś rok czy dwa lata temu przypominał zdewastowane centra rozpadających się miast Górnego Śląska. Miejscy planiści całkowicie na serio planowali likwidację torowiska tramwajowego w śródmieściu, mimo że można było zamienić je, wzorem progresywnych miast Polski czy Europy Zachodniej, w gustowny trawnik, w którym ukrytoby tramwajowe szyny.

Miasto, które bardziej niż Zielona Góra ma szansę być dla mieszkańców Europy Zachodniej bramą do Polski, kojarzy mi się z postkomunistyczną architekturą oszpeconego historycznego centrum miasta, którego do dziś nie odważono się poddać gruntownej przebudowie. Miejsca posiadające autentyczne genius loci, prawdziwego ducha miejsca, są nędznymi resztkami dawnej, przedwojennej świetności.

W Gorzowie dominuje inne myślenie, a granica na Odrze i Nysie dalej wydaje siuę granicą różnych idei i poglądów, które po polskiej stronie nigdy szerzej nie zaistniały. Kiedyś było inaczej, wielkomiejsko, bardziej światowo. Gorzów miał własną prężną gazetę codzienną (Neumaerkische Zeitung), stanowił silne miasto satelickie pobliskiej kilkumilionowej aglomeracji. Dziś wydaje się odcięty od reszty Europy, mniej wielokulturowy, prowincjonalny a nie kosmopolityczny. To właśnie w Gorzowie i Zielonej Górze wydano kuriozalną walkę genitaliom na pomnikach nagich postaci płci męskiej.

Jeśli ktoś z wiedzą z dziedziny ekonomii rozwoju  miałby próbować coś zaradzić, w pierwszej kolejności wskazałby chyba na spychające miasto na margines, niesprawne lub nieczynne połączenia komunikacyjne. Nie działają połączenia zarówno regionalne jak i krajowe. Położone nieopodal miasta lotnisko komunikacyjne w Lipkach jest nieczynne (podobno z powodu "ważnego w świecie polityki mieszkańca" nie chcącego lotniska nieopodal swojej posesji), podobnie jak niesprawne jest najbliższe miastu lotnisko międzynarodowe w wiosce Nowe Kramsko koło Babimostu, notabene ostatnie upaństwowione w kraju i ostatnie w zestawieniach statystycznych. Od lat nic się w tej sprawie nie zmienia.

Niewielkie, teoretycznie milionowe województwo zdaje się niezdolne do zarządzania swoją infrastrukturą. Sąsiednie województwa lepiej wykorzystały swoje szanse np. w przewozach pasażerów koleją. Dolnośląskie powołało własny zarząd regionalnych linii kolejowych, które przejęły od rządu centralnego pod swoje skrzydła lokalne władze samorządowe. Dwa sąsiednie województwa powołały własne spółki realizujące przewozy pasażerów koleją, także na głównych liniach. Koszalin ożywia swój port lotniczy, podobnie jak Radom, Lublin czy Kielce. W Gorzowie w tej dziedzinie panuje jakiś chaos, mimo dwóch nieużywanych lotnisk w pobliżu na serio planuje się kolejne...

niedziela, 17 stycznia 2016

Gorzów w 2030 roku jednym z 3 najbardziej zatrutych miast Polski?

Gorzów w 2030 roku wg prognozy Wa Po ma być jednym z 3 najbardziej zatrutych miast Polski?
Prosimy o komentarz prasowy do ikonografiki z Wa Po.
Map: These will be Europe’s most polluted cities by 2030


GPM.053.62.2015.ESC

Szanowny Panie,

Przedstawiona w The Washington Post prognoza zanieczyszczeń powietrza na rok 2030 dotyczy zanieczyszczenia powietrza pyłem zawieszonym PM10. Jakość powietrza w Polsce monitorowana jest przez Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska za pomocą automatycznych stacji monitoringu.W Gorzowie Wlkp. pomiary imisji prowadzone są na dwóch stacjach: przy ul. Kosynierów Gdyńskich i ul. Piłsudskiego. Przekroczenia dopuszczalnych stężeń pyłu zawieszonego PM10 rejestrowane są tylko na stacji monitoringowej przy ul. Kosynierów Gdyńskich i dotyczą obszaru Śródmieścia. W związku ze stwierdzonymi przekroczeniami w 2007 r. został opracowany naprawczy program ochrony powietrza dla miasta Gorzowa Wielkopolskiego (rozporządzenie Wojewody Lubuskiego z dnia 27 grudnia 2007 r. w sprawie programu ochrony powietrza dla Gorzowa Wielkopolskiego – miasta na prawach powiatu (Dz. Urz. Województwa Lubuskiego
z 02.01.2008 r. Nr 1, poz. 1)), w którym określono przyczyny występowania przekroczeń, wskazano rodzaje źródeł emisji odpowiedzialnych za ponadnormatywne oddziaływanie oraz kierunki działań i przedsięwzięcia pozwalające na osiągnięcie dopuszczalnych poziomów pyłu PM10.
Główną przyczyną występujących przekroczeń dopuszczalnych stężeń pyłu w Śródmieściu miasta jest niska emisja z dużej ilości źródeł grzewczych opalanych paliwem stałym - indywidualnych pieców i lokalnych kotłowni, skoncentrowanych na stosunkowo małym obszarze w zwartej zabudowie wielorodzinnej. Niekorzystne położenie tej części miasta (w dolinie Kłodawki) powoduje słabą wymianę powietrza i utrudnia przemieszczanie się zanieczyszczeń, co skutkuje przekroczeniami dopuszczalnych stężeń pyłu PM10 w sezonie grzewczym.
Od momentu uchwalenia programu ochrony powietrza Miasto w sposób intensywny realizuje określone w nim zadania, które wpływają na poprawę jakości powietrza. Od 2012 r.  stężenia średnioroczne pyłu PM10 nie przekraczają już dopuszczalnej normy wynoszącej 40 µg/m3, natomiast nadal na stacji przy ul. Kosynierów Gdyńskich, w sezonie grzewczym, odnotowywane są przekroczenia dopuszczalnego poziomu 24 godzinnego (50 µg/m3) .
W celu wyeliminowania przyczyny zanieczyszczenia powietrza, Miasto wraz z PGE GiEK S.A. Oddział Elektrociepłownia Gorzów w 2014 r. przystąpiło do likwidacji niskiej emisji w Śródmieściu w ramach programu realizowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej „Likwidacja niskiej emisji wspierająca wzrost efektywności energetycznej i rozwój rozproszonych odnawialnych źródeł energii. Część 1) Program pilotażowy KAWKA”.

Projekt obejmuje rozbudowę miejskiej sieci ciepłowniczej, likwidację indywidualnych źródeł ciepła i lokalnych kotłowni ogrzewanych paliwem stałym i podłączenie budynków do ww. sieci ciepłowniczej. Działaniami projektu objęte zostaną 322 budynki wielorodzinne. Przewidywana liczba lokali objętych modernizacją to ponad 3.000, łączna długość wybudowanej sieci ciepłowniczej wyniesie około 1.400 m, a przyłączy ponad 6.500 m. Zakończenie prac planowane jest na koniec 2017 roku. Przewiduje się, że wyeliminowanie głównej przyczyny występowania ponadnormatywnych stężeń pyłu PM10 w sezonie grzewczym sprawi, iż stan powietrza w mieście odpowiadał będzie obowiązującym normom.

W kontekście przedstawionego stanu faktycznego jakości powietrza oraz działań, które są i będą realizowane w latach 2015-2017 w ramach Programu KAWKA, zaliczenie Gorzowa Wielkopolskiego do miast, które w 2030 r. będą miastami najbardziej zanieczyszczonymi w Europie nie ma racjonalnych podstaw.

Jednocześnie informuję, iż odpowiedzi na pozostałe pytania zostaną udzielone w późniejszym terminie.
   
Z poważaniem,
Ewa Sadowska-Cieślak
Biuro Prasowe
Gorzow przystan

środa, 16 października 2013

Burgundowie- antycznie mieszkańcy naszego regionu


Wcześniejsze badania na podstawie powstałych znacznie później sag dotyczących pochodzenia ( Origo gentis ) widzi kwestię pochodzenia Burgundów w Skandynawii. Z dzisiejszej perspektywy,wydaje się zasadnym aby odrzucić starożytnych historyków. Pochodzenia Burgundów nie dokumentuje żadna ich własna, lokalna saga. Pliniusz Starszy wspominał jako pierwszy o Burgundiones i opisał go jako część ludu Wandalów. Tacyt nie wymienia tej nazwy. Najważniejszym historycznym doniesieniem o oryginalnych korzeniach Burgundów dostarcza dzieło przygotowane przez geografa Ptolemeusza (2.11) w połowie II wielu. Wg Ptolemeusza, Burgundowie mieszkali na wschód od Semnonów i na północy Lugiów między Wisłą i rzekami tworzącymi zachodnią granicę, oreślonymi jako Suebus ( Odra - Szprewa- Hawela w dolnym biegu), czyli w dzisiejszym zachodniej Polsce i części Brandenburgii.

Tradycja pochodzenia
Burgundowie mieli tradycję skandynawskiego pochodzenia, która znajduje oparcie w toponimii i w szeregu dowodów archeologicznych (Stjerna) i wielu uważa, że ich tradycje są poprawne (np. Musset, str. 62). Źródła rzymskie klasyfikowały Burgundów jako po prostu inny wschodniogermański, i nie wspominały, skąd pochodzą Burgundowie. Być może dlatego że Skandynawia była poza horyzontem najwcześniejszych źródeł rzymskich, w tym Tacyta (który tylko wspomina jeden skandynawskie plemię, Suiones). Pierwsze rzymskie odniesienia umieszczają ich na wschód (tj., nie na rzymskiej stronie) od Renu ( między innymi , Ammianus Marcellinus , XVIII, 2, 15). W Víkingssonar Þorsteins saga ( Saga niejakiego Thorsteina, syna Wikingów), Veseti osiadł na wyspie lub wzgórzu, nazywanej chołmem Borgunda, czyli Bornholmem. Alfred Wielki w swoim tłumaczeniu Orozjusza używa nazwy ziemi Burgenda.

Pół- legendarny Lech i Sieraków koło Gorzowa


Istnieje wiele zapisów na temat władców epoki pogańskiej, powstałych jednakże już w czasach chrześcijańskich. Stąd, epoka ta klasyfikowana jest jako legendarna, niepewna, nawet jeśli poszczególni władcy wymieniani byli w innych kronikach, jak niezidentyfikowany jednoznacznie władca o imieniu Lech, wymieniony w trzech innych kronikach frankijskich pod datą 805 roku n.e., jako poległy w walce z wojskami Karola Wielkiego.

Istnieje wiele teorii związanych z pochodzeniem pierwszego z władców Lechii. Wg Długosza rodzinną siedzibą Lecha miał być zamek Psary, znajdujący się gdzieś na pograniczu Chorwacji oraz Słowenii, znajdujący się na wysokiej skale i oblany wodami rzeki Guj. Wg kronikarza jeszcze za jego życia widoczne były ruiny zamku nieopodal wsi Psary. Krytycy tej teorii zestawiają ją ze źródłami z tamtego okresu, szczególnie wydarzeniami z czasów Herakliusza (610-647) kiedy to szereg plemion wywędrowało z terenów obecnej Małopolski, a ich przywódców wymieniono z imion. Wodza jednej z tych rodzin, które wyszły z Chrobacji Wielkiej, niejakiego Lochela (Lohela) część autorów utożsamiała z Lechem.


Lechvs Primvs Princeps Poloniae et Insignium Ordinis Aquilae Albae Avthor autorstwa Jana Surmackiego